Niemcy to w sumie wstrętny naród. Nie dość, że wbrew ideologii postkomunistycznego establishmentu politycznego otwarli w 1990 r. wszystkie archiwa enerdowskiej bezpieki Stasi, to na dodatek nie pytając o zdanie tzw. europejskich autorytetów moralnych, jakimi niewątpliwie są Władimir Putin, Czesław Kiszczak, Wojciech Jaruzelski, Adam Michnik i Seweryn Blumsztajn, śmią wybrać na swego prezydenta pastora ewangelickiego Joachima Gaucka, który przez kilkanaście lat był szefem znienawidzonego urzędu do spraw owych archiwów.

Jeżeli Gauck rzeczywiście zostanie prezydentem, to powinno się zamknąć granicę polsko-niemiecką, aby lustracyjna zaraza nie dotarła do zbiorów zastrzeżonych IPN, tak starannie pilnowanych przez kolejne "okrągłostołowe" ekipy rządowe.

A tak na poważnie, to trzymajmy wszyscy kciuki za Joachima Gaucka, bo to nie tylko zdecydowany antykomunista, ale i przyjaciel Polski.

W tym kontekście polecam swój felieton pt. "Miłosierny pastor", który napisałem cztery lata temu oraz relację z panelu, który pięć lat temu miałem wraz z Joachimem Gauckiem w Instytucie Polskim w Lipsku.

 

eMBe/Isakowicz.pl