Doszły mnie informacje, że Jarosław Kaczyński ma do mnie pretensje za krytykę jego wizyty na Majdanie. Uważam jednak, że te pretensje powinien skierować do samego siebie, bo jako wytrawny polityk, wyspecjalizowany w różnego rodzaju "woltach", powinien przewidzieć jak zostanie odebrane przez opinię publiczną w Polsce jego maszerowanie ramię w ramię z szefem nazistowskiej "Swobody", Ołehem Tiahnybokiem. Czyżby dał się ponieść emocjom? Czyżby kompletnie zawiedli jego doradcy od tzw. polityki wschodniej? A może jednak ta cała polityka, oparta na mrzonkach Jerzego Giedroycia i Lecha Kaczyńskiego, polega na wyrachowanym "puszczaniu perskiego oka" do banderowskich pogrobowców?

Tak czy siak wrogowie polityczni PiS będą starali się to wszystko wykorzystać w czasie najbliższych kampanii wyborczych. Pierwszy krok w tym kierunku, jak łatwo było przewidzieć, zrobił SLD, który domaga się oficjalnego odcięcia się tak od partii "Swoboda", jak i od uroczystości przez nią współorganizowanych. Co więcej, chce on, aby polski Sejm uczynił to poprzez przyjęcie specjalnej uchwały. Pisze o tym dzisiejsza "Rzeczpospolita".

Jeżeli taki projekt wpłynie do laski marszałkowskiej, to PiS będzie w arcytrudnej sytuacji. Z jednej strony będzie mu niezręcznie głosować przeciwko, ale z drugiej strony głosowanie za spali w panewce cały pomysł wykorzystania jednego z liderów Majdanu w Kijowie do walki z wpływami Rosji. Co zrobi więc Jarosław Kaczyński? Przypuszczam, że będzie się tutaj kierować osławioną maksymą Lecha Wałęsy - "Jestem za , a nawet przeciw". Dlatego też jeżeli nawet w jakiś rozmydlonych ogólnikach potępi odradzający się nazizm na Ukrainie, to z flirtu ze "Swobodą" nie zrezygnuje. Tiahnybok może więc spać spokojnie, bo ze strony największej polskiej partii prawicowej nic złego go nie spotka.

I jeszcze jedno. W niedzielę 19 bm., w prawosławne święto Jordanu odbędzie się "Dzień Polski" na Majdanie , zorganizowany przez środowiska powiązane z PIS. Warto uważnie przyglądać się jak zachowają się tak organizatorzy, jak i sami artyści.  

Czy powiedzą coś o ludobójstwie dokonanym przez UPA i SS Galizien na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej? Czy też wzorem Jarosława Kaczyńskiego, Grzegorza Schetyny i Jerzego Buzka, krzykną ze sceny po banderowsku "Sława Ukrainie - Herojam sława"? Czy będzie obecny na koncercie Ołeh Tiahnybok, a wraz z nim jego kamraci z czerwono-czarnymi flagami UPA i żółtą dłonią "Swobody" na niebieskim tle? Czy w szale wzajemnej fraternizacji zachowana zostanie ze strony polskiej godność i uczciwość?

Myślę, że dla wiele osób będzie to odpowiedzią na pytanie, czy warto głosować na PiS czy nie.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski