Jeszcze nie tak dawno wiele polskich mediów zachwycało się rewoltą w Kijowie. Dziś głucha cisza. Również na samym Majdanie, choć do głosu dochodzą tam kolejni radykałowie. Na łeb na szyję wali się ukraińska gospodarka, a głównym problemem milionów Ukraińców nie jest to, kto kogo zastąpi przy politycznym korycie, ale to, co oni mają włożyć na codzień do swojego garnka.

Jak gospodarka ta całkowicie się zawali, to Unia Europejska z pewnością nie sypnie miliardami euro, bo ich po prostu nie ma. Pozostaną jedynie hasła i puste deklaracje. No chyba, że dwaj najwięksi polscy entuzjaści Majdanu: Adam Michnik i Jarosława Kaczyński ogłosili coś na kształt zbiórki Owsiaka. Tyle tylko, że do pustej ukraińskiej kasy trzeba byłoby przepompować cały polski budżet. I to jeszcze chyba nie wystarczyłoby.

Nawiasem mówiąc, jeżeli jakieś polskie organizacje pozarządowe chcą pomagać, to niech swoją pomoc kierują do parafii katolickich lub polskich stowarzyszeń na Ukrainie, bo one tego nie zmarnotrawią.

A co z nacjonalistami i nazistami ukraińskimi? Ci są raczej dobrze dożywiani. Mają też duchowe wsparcie Cerkwi greckokatolickie, która ustami arcybiskupa Ihora Woźniaka ze Lwowa daje im już od kilku lat Stepana Banderę za wzór do naśladowania.  Czytaj TUTAJ

Tak umocnieni szykują się oni do kolejnej walki, a panująca cisza raczej zwiastuje burzę.  

Patrząc na sztandary, pod którymi 70 lat temu wyrzynano Polaków i Żydów, można łatwo przewidzieć, co będzie dalej.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

*Na blogu ks. Tadeusza można przeczytać szczerą - i godną uwagi - wypowiedź ukraińskiego nacjonalisty. Zobacz TUTAJ