Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski nadal kontynuuje nadawanie z "osiedlowego magla". Po tym, jak ksiądz Isakowicz udzilił wywiadu tabloidowi "Fakt" w którym opisał sprawę pewnego biskupa, który miał kochankę, chciał mieć z nią dzieci, dokonali wspólnie in-vitro, ale biskup się rozmyślił i na urodzenie dzieci nie pozwala, wczoraj na łamach portalu rmf24.pl ks. Isakowicz wyjaśnia dlaczego opowiedział ową plotkarską historię. Sprawę opisał z detalami na swoim blogu.
Dla przypomnienia ks. Isakowicz napisał o owym skandalu:
Tu nie chodzi o epatowanie skandalem, ale o odpowiedź na dramatyczne pytanie: Czy troje dzieci duchownego, poczęte z byłą uczennicą metodą "in vitro", mają prawo do narodzin? Władze kościelne, które ów problem znają od dwóch lat, na razie nie chcą zająć żadnego stanowiska.
Przykro mi to pisać, ale taką nieuzasadnioną zwłokę uważam za błąd. Przede wszystkim dlatego, że tutaj najważniejsze jest dobro dzieci, które zamrożone w ciekłym azocie czekają na przyjście na świat. Także dobro matki, która o urodzenie tych dzieci usilnie zabiega, pisząc niezliczoną ilość próśb o interwencję.
Nie wiem, jak jest w innych krajach, ale w Polsce ta sprawa jest bez precedensu. Tym bardziej, że polski episkopat w ostatnich latach bardzo często i zdecydowanie zabierał głos w sprawie "in vitro", wchodząc z tego powodu w konflikt m.in. z popieraną przez część księży biskupów Platformą Obywatelską.
Niestety to nie koniec. Ks. Isakowicz zapowiada, że do sprawy wróci w kolejnym felietonie. Magiel osiedlowy jak znalazł!
mko/rmf24