Z czego wynika tak silna pozycja „Gościa Niedzielnego”, który od kilku lat lokuje się w czołówce tygodników opinii w Polsce?


Na to składa się kilka elementów. Jako pismo katolickie jesteśmy inni, a przez to  oryginalni. W mediach każdy chce być niepowtarzalny, ale za tym idzie też u nas przyzwoity poziom redaktorski i edytorski. Pomaga nam w tym także kolportaż parafialny. Przy tym warto zauważyć, że kilkanaście lat temu ten kolportaż był taki sam, a pozycja „Gościa” o wiele gorsza. 


Według Marcina Przeciszewskiego, szefa KAI, najbardziej znane tygodniki katolickie w Polsce – „Gość Niedzielny”, „Niedziela” i „Przewodnik Katolicki” – nie odbiegają poziomem merytorycznym i graficznym od swych zagranicznych odpowiedników. Siermiężne przez lata tytuły stały się nowoczesne w formie. Może to jest przyczyna ich sukcesu?


Nie widzę powodu, dla którego tygodniki katolickie miałyby być siermiężne. Zawsze wychodziłem z założenia, że od strony edytorskiej winny być najlepsze. Skoro mamy do przekazania najważniejsze idee, musimy to robić najlepszymi środkami. Artyści malując słynne obrazy religijne wkładali w pracę cały swój talent. Powinniśmy robić to samo. Starać się, aby od strony grafiki, zdjęć, ale i redakcji tekstu było to najlepsze.


Kiedy Związek Kontroli Dystrybucji Prasy ogłasza kolejne wyniki sprzedaży, w analizach medialnych „Gościa” traktuje się z pewnym lekceważeniem. Jakby nie mieścił się w formule tygodników opinii, choć ze sprzedażą 145 tys. 421 egz. jest liderem. Co ksiądz z tego powodu czuje?


Być może niektórzy z pewnym lekceważeniem wyrażają się o „Gościu Niedzielnym”. Nie obrażam się na to, wyniki same mówią za siebie i jaka jest sprzedaż, każdy widzi, chyba że chce udawać strusia. Najwięcej inicjatywy w tym względzie, co jest nawet zabawne, wykazuje tygodnik „Uważam Rze”, który pomija nas w swojej analizie. Wymienił nas jedynie wśród pism katolickich. Nasz dziennikarz Jacek Dziedzina wysłał w tej sprawie  list do redakcji. Pytał redaktorów o kryteria religijności czasopism.


Co odpowiedzieli?


List opublikowali, ale nie udzielili odpowiedzi satysfakcjonującej.


Podjęto też w ZDKP próbę zmiany systemu liczenia średniej sprzedaży. Czy nie chodziło o to, aby wypchnąć „Gościa” z rankingu tytułów opinii?


Rzeczywiście w grudniu zmieniono definicję sprzedaży, przeciwko której głosowaliśmy. Być może chodzi o to, aby „Gość” wylądował na jednym z ostatnich miejsc. Nie widzimy bowiem innego powodu, dla którego dokonano tej zmiany.


Jak pogodzić sacrum, czyli misję ewangelizacji z profanum - walką o czytelnika, który sięga po gazetę lub klika na jej stronę internetową?


Nie widzę tego konfliktu. Świat od strony sacrum, stworzony przez Boga, wygląda najpiękniej, jest najbardziej pociągający. Problemem jest, abyśmy my, redaktorzy, sami dobrze rozumieli świat sacrum i potrafili go pokazać. Wedle powszechnie przyjętej opinii w mediach najbardziej pociągająca jest krew …


… seks i sensacja, pikantne szczegóły z życia gwiazd show biznesu.


Tak się dzieje. Wielkie gazety, media, w dużym stopniu na tym bazują. Ale świat pokazywany od strony wartości także jest chętnie oglądany. Pod warunkiem, że redaktorzy potrafią to dobrze zrobić. Amerykańska instytucja Movieguide od lat ogłasza raporty, z których wynika, że najlepiej można zarobić na filmach, które prezentują wartości patriotyczne i konserwatywne oraz nie zawierają antychrześcijańskich haseł. 


Gdyby tak rzeczywiście było, w Polsce takie filmy święciłyby tryumfy. 82 proc. Polaków jest przywiązanych do religii i konserwatywnych wartości.


Tylko że my, redaktorzy „Gościa” i innych redakcji katolickich, nie potrafimy tego wykorzystywać! Nie potrafimy opisać Kościoła i ludzi Kościoła …


… w atrakcyjny sposób?


Tak, opisać ich prawdziwie. Pewnie łatwiej zrelacjonować tragiczny wypadek … Ale będę się upierał, że pokazywanie świata ze strony sacrum może być bardziej pociągające. Ignacy Loyola lubił czytać romansidła. Kiedy trafił do szpitala sióstr zakonnych po ranach, które mu zadano, brakowało mu lektur. Dostał „Żywoty świętych”. Niechętnie po nie sięgnął, ale go wciągnęły. Opowiadał potem, że po romansach czuł pustkę. Czytając „Żywoty” czuł radość, satysfakcję i zachętę wewnętrzną, aby iść drogą tych świętych. Ta zasada jest aktualna. Dobry film czy artykuł podobają się, wzruszają i pociągają ku dobru.


Jakich szukacie w „Gościu Niedzielnym” sposobów na atrakcyjne opisanie mądrych treści. Szymon Hołownia w religia.tv próbuje odpowiadać na pytania: Jak będzie wyglądał Sąd ostateczny? Czy człowiek będzie miał adwokata? Czy zwierzęta także idą do nieba?


Próba odpowiedzi na te pytania jest interesująca. Warto iść w tym kierunku. W „Gościu” nie robimy niczego szczególnego. Staramy się tylko opisywać, co przyniósł kolejny tydzień. Zawsze mam wrażenie, że jesteśmy spóźnieni. Mam niedosyt tego, co i jak robimy. Z tematami religijnymi jest problem, bo Kościół ciągle mówi o tym samym. W skrócie można rzec: o Panu Jezusie. Rzecz w tym, jak to powiedzieć w nowy sposób, nie wykoślawiając przesłania i Osoby Jezusa. Jedno jest pewne: dziennikarz, który pisze o sprawach wiary, musi być także duchowo w Kościele.  Ale podobnie jest w przypadku pisania o samochodach czy relacji z meczów piłkarskich. Dziennikarz sportowy też musi się emocjonować pilką na co dzień. 

 

Prasa w Polsce umiera, ale nie gazety katolickie. Skąd bierze się ten fenomen?


Rzeczywiście wiele wskazuje na to, że dni zadrukowanego papieru są policzone. Zapewne dzienniki umrą pierwsze. Jeżeli umrą tygodniki, to razem z nimi również tytuły katolickie . Nie bądźmy jednak takimi pesymistami. Z tygodnikami może być inaczej, mogą przetrwać. Sprzedaż „Gościa”  stale od kilku lat rośnie. Potwierdza to też sukces „Uważam Rze”. Być może tygodniki potrafią dać ogląd sytuacji, który będzie dla czytelników wartością w zalewie nieprawdopodobnej ilości informacji. Tego jest tyle, że odbiorca się gubi. Być może w tygodnikach znajdzie porządek i hierarchię wartości, wskazanie, co jest, a co nie jest ważne. W Internecie nie da się tego zrobić, bo sieć jest, jak ciągle nienasycone zwierzę, które pożre każdą informację. Prawie niemożliwym jest znalezienie w Internecie oglądu rzeczywistości z ostatniego tygodnia. W tym widziałbym szansę dla tygodników.


Czy „Gość Niedzielny”, jak wydawca Presspubliki, Grzegorz Hajdarowicz, także nastawia się na iPady, tablety, androidy?


Też o tym myślimy. Zamierzamy w to inwestować, bo nie można się obrażać na rozwój technologii. Będziemy tam obecni.

 

eMBe/Sdp.pl