Polska uwierzyła w Lecha Wałęsę – i część Polski nadal wierzy. Legenda jednak się kruszy, okazuje się, że była właśnie legendą, opowieścią tyleż piękną, co nieprawdziwą. Jak przebaczyć Lechowi Wałęsie? O komentarz poprosiliśmy ks. dr. Jana Sikorskiego, honorowego kapelana „Solidarności” regionu Mazowsze, kapłana wyjątkowo zasłużonego dla polskiego Kościoła i Polski.

Ks. dr Jan Sikorski: Wszyscy mają swoje słabości. Pan prezydent Lech Wałęsa ma osobowość, można powiedzieć, szczególnie skłonną do eksponowania „ja - co, zresztą, niekiedy pomagało w jego działaniach. Zasługi Wałęsy są na wielu polach niezaprzeczalne i dziś musimy to uszanować. Wałęsa stał się ikoną, symbolem „Solidarności”, dumą całego ruchu, na którego czele stanął. To jest rzecz niezaprzeczalna i trzeba być mu za to wdzięcznym. Jako człowiek okazał się jednak dość słaby. Cóż - każdy ulega grzechowi. Każdy ma swoje chwile słabości, ale to go nie przekreśla. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. W jego wypadku był to grzech w pewien sposób osobowościowy, to także nieumiejętność przyznania się do słabości – zakładając, oczywiście, że to, co pokazał nam IPN, jest w pełni prawdziwe, bo sam prezydent temu zaprzecza.

To, co dziś ukazuje nam się jako prawda, wymaga przeproszenia Polaków, jakiejś ekspiacji. Musimy jednak zważać na umiarkowanie. Należy wziąć pod uwagę wielkie zasługi Wałęsy i nie niszczyć całej jego postaci. Trudno nagle rzucić się na wszystko, czego dokonał i nawet cieszyć się z tego, czego dziś się dowiadujemy. To bardzo przykre, że człowiek tej miary okazał się zarazem tak słaby. Pierwszy papież, wspaniały św. Piotr, też okazał chwile słabości. Oczywiście, w przypadku Lecha Wałęsy bakuje pewnej konsekwencji. Byłoby dobrze, gdyby wszystko zostało wyraźnie wypowiedziane, gdyby nastąpił moment przyznania i przeprosić. To jest rzecz, której wymaga się jako podstawy, także w przypadku człowieka słabego – jednak odpowiedzialnego. Powtórzę jednak, że zbyt głośne rozdrapywanie tej rany nie służy także nam. Uważajmy, byśmy w naszym ocenianiu nie stali się gorsi od niego, nie rzucali się na Wałęsę z nazbyt wielką pasją. Zło jest złem, nie można się na nie godzić – człowieka trzeba jednak uszanować. Nie rzucajmy kamieniami, byśmy sami tym złem się nie zarazili.

Niekiedy trudno wybaczyć. Wobec Lecha Wałęsy były tak wielkie oczekiwania, a on okazał nazbyt ludzką słabość… Wszyscy pragniemy przed Panem Bogiem miłosierdzia. Chcemy, by Pan Bóg był łaskawy, by nam przebaczył. Chrystus nauczył nas mówić: Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Musimy zdobyć się na umiejętność całościowego spojrzenia na człowieka. Słabości Wałęsy bez wątpienia wymagają pokuty i ekspiacji. Niewątpliwe są też jednak jego zasługi. Myślę, że wobec niechlubnego fragmentu jego życiorysu musimy  być wielkoduszni.