– Myślę, że musimy przerwać błędne koło niepokoju i spiralę lęku, będące owocem nawyku koncentrowania uwagi na „złych wiadomościach” – pisze papież Franciszek w orędziu na 51. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, które zostało ogłoszone 24 stycznia, we wspomnienie św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy. Dodaje, że „ nie chodzi o promowanie dezinformacji, w której pomijany byłby dramat cierpienia ani o popadanie w naiwny optymizm, którego nie nadweręża skandal zła”.  - Chciałbym zachęcić wszystkich do komunikacji konstruktywnej, która odrzucając uprzedzenia wobec innych, sprzyjałaby kulturze spotkania, dzięki której możemy nauczyć się postrzegania rzeczywistości ze świadomą ufnością – stwierdza Franciszek. - Chciałbym (…) przyczynić się do poszukiwania otwartego i twórczego stylu komunikacji, który nie będzie nigdy przyznawał złu głównej roli, ale starał się ukazywać możliwe rozwiązania, inspirując w ludziach, którym przekazywane są wiadomości, podejście konstruktywne i odpowiedzialne. Chciałbym zachęcić wszystkich do przedstawiania mężczyznom i kobietom naszych czasów wersji  faktów naznaczonej logiką „dobrej nowiny” – dodaje.

To bardzo ważne słowa papieża, ale niestety w otaczającej nas rzeczywistości utopijne. Wystarczy popatrzeć na nasze polskie podwórko dziennikarskie. Weźmy chociażby media firmowane przez Kościół, które są mocno podzielone i znajdują się na przeciwległych biegunach. Z jednej strony środowiska „Tygodnika Powszechnego”, „Znaku” i „Więzi”, po drugiej środowiska skupione wokół telewizji Trwam, Radia Maryja, „Naszego Dziennika” czy częstochowskiej „Niedzieli”, a między nimi jeszcze katowicki tygodnik „Gość Niedzielny”. Do tego jeszcze cała plejada mediów świeckich, od liberalnej „Gazety Wyborczej”, przez mocno antykościelny tygodnik „Newsweek”, lewicową „Politykę”, mający trudności z odnalezieniem swojej tożsamości tygodnik „Wprost”, konserwatywną „Rzeczpospolitą”, tygodnik „Do Rzeczy”, po prawicową „Gazetę Polską” i tygodnik „wSieci”. A do tego jeszcze kilka stacji telewizyjnych oraz kilkadziesiąt rozgłośni radiowych i portali internetowych.

Dziś dziennikarze wprost opowiadają się po jednej lub drugiej stronie sceny politycznej – nie próbując nawet zachowywać tzw. zasady obiektywności. Coraz częściej i mocniej akcentuje się dziennikarstwo tożsamościowe. O odrzuceniu uprzedzeń wobec drugiej strony niewielu myśli, a bez tego trudno o jakąkolwiek konstruktywną debatę. Niewielu dziennikarzy próbuje dziś szukać prawdy choć to nasz podstawowy obowiązek… Działamy w myśl zasady: „zła wiadomość, to dobra wiadomość”.

Mimo wszystko warto pochylić się nad słowami papieża, uderzyć się w piersi i próbować dążyć do ideału.

 

Tomasz Krzyżak

Autor jest dziennikarzem i publicystą "Rzeczpospolitej"