Krzysztof Rybiński: Kilka gorzkich słów na temat embarga
Krzysztof Rybiński: Kilka gorzkich słów na temat embarga (fot. Sxc.hu)

Krzysztof Rybiński: Kilka gorzkich słów na temat embarga

Rosja wprowadziła embargo na polskie warzywa i owoce, ponieważ tamtejsze służby weterynaryjne znalazły wiele szkodliwych substancji, cytuję za Itar-Tass:

“Rossielchoznadzor ujawnił również, że polskie warzywa i owoce stanowią zagrożenie dlazdrowia ludzi – w wielu przypadkach – z powodu nadmiernego stężenia poziomów pozostałości pestycydów i obecności azotanów.”

W odpowiedzi mamy akcję w internecie “jedzcie polskie jabłka i pijcie cydr”.

Trzeba dać odpór Rosji, nic lepiej nie wesprze potencjału polskich mężczyzn, jak solidna porcja zdrowych owoców i warzyw, nie tylko z okazji embarga, ale codziennie. Ale jednocześnie chciałem podzielić się pewnym doświadczeniem, z lubelskiego, gdzie mój teść ma dom.

Tamtejsi lokalni rolnicy, którzy dobrze żyją, bo nauczyli się wyrywać kasę z Unii, mają dwa rodzaje pól. Na jednych rosną warzywa i owoce dla miastowych, które są regularnie pryskane, i produktów z tych pól tych rolnicy ani ich rodziny nie ruszają, bo są zatrute chemią. Dla siebie mają oddzielne pola, gdzie rosną dobre warzywa i owoce, a te zatrute są “dla miastowych”.

Prze kilka tygodni pracowałem nad moją nową książką (Ekonomia w matriksie) u teścia na wsi, i co wieczór chodziłem z córką na Intelektulany Power Walking (na marginesie, tak obecne promowane bieganie służy głownie interesom międzynarodowych korporacji produkujących bardzo drogie buty i ciuchy, i prowadzi do licznych patologii, ortopedzi będą mieli wielu klientów), czyli szybki marsz przez około godzinę. Co wieczór widziałem jak rolnicy ciągną za traktorami takie wielkie wentylatory, którymi wieczorem opryskiwali chemią pola.

Przypuszczam, że tak jest nie tylko w Polsce, ale wszędzie. Jemy jabłka i inne owoce i warzywa, a przy okazji wchłaniamy potężne ilości chemii. Kilka lat temu zupełnie przestałem jeść chipsy, po tym jak dyrektor pracujący dla globalnej firmy produkującej chipsy pokazał mi, ile chemii wlewa się do każdej paczki. Zapach zielonej cebulki nie ma nic wspólnego z cebulką, to dawka chemii, która niszczy organizm.

Podsumowując. Rosja oczywiście przesadza, bo pestycydy są wszędzie. Po prostu świeże i zdrowe warzywa i owoce jedzą tylko rolnicy, ze swoich poletek, które mają dla siebie. A produkty zatrute chemią są dla miastowych i na eksport.

Smacznego!

Krzysztof Rybiński/Salon24.pl 

/