Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: pojawiają się słowa sprzeciwu w środowisku prawniczym na temat konieczności publikowania oświadczeń majątkowych sędziów, a 28. prokuratorów zażądało utajnienia oświadczeń, dlaczego jest tak ostra krytyka wobec ustawy nakazującej publikowanie tych oświadczeń?

Prof. Krystyna Pawłowicz, prawnik, poseł na Sejm VIII kadencji: Jest to sprawa dość prosta, dlatego, że wszystkie osoby, które piastują funkcje publiczne muszą być dokładnie prześwietlone, żeby nie było podejrzenia, że mogą czerpać korzyści z zajmowanych stanowisk. Te pełnione funkcje, związane z życiem, zdrowiem, pieniędzmi ludzi, awansami różnego rodzaju, ułatwieniem możliwości zarobkowania - mogą tworzyć okazje do nadużyć finansowych, stąd takie osoby muszą być szczególnie przejrzyste, żeby cala ich grupa czy środowisko nie było narażone na posądzenie o korupcję. I tym standardom odpowiada uregulowany status posłów, senatorów, ministrów, władz różnego rodzaju.  

Natomiast ciągle protestują przeciwko temu osoby związane z wymiarem sprawiedliwości, czyli tam, gdzie podejrzenie o nieuczciwą działalność bywa wyrażane często publicznie, właśnie dlatego, że wydawane są niezrozumiałe wyroki, albo w sposób niezrozumiały umarzane są postępowania, lub też wcale nie są prowadzone wtedy, kiedy powinny być. Ujawnienie takich oświadczeń również co do osób wykonujących zawody prawnicze w Polsce, czyli prokuratorów i sędziów odpowiada standardom.

Jestem członkiem Krajowej Rady Sądownictwa i sędziowie, kiedy taki projekt był jakiś czas temu na posiedzeniu Krajowej Rady omawiany, stanowczo protestowali  mówiąc, że się boją o swoje życie. Ja odpowiadałam, że też się boję - bo każdy się boi o swoje życie, ale jeśli pieniądze są uczciwie zarobione, to nie ma się czego bać. Nawet statystki pokazują, że jest to zagrożenie  bardziej wymyślone, niż rzeczywiste,  a jeśli ktoś  bardzo mocno się sprzeciwia, to nie ma to żadnych podstaw racjonalnych poza zwykłym strachem, a u niektórych  osób jest to podyktowane tym, że mają - być może - majątki zdobyte w sposób nie do końca uczciwy i przejrzysty i boją się ujawnienia tego faktu.

Zdumiewa mnie, że prokuratorzy tak bardzo protestują, przecież powinni być tym również zainteresowani, badają u innych sposób nabycia majątków, dlaczego więc oni również nie mieliby pokazać własnych majątków? Strach może być argumentem, ale tylko w bardzo nielicznych sytuacjach, gdy dotyczy prokuratorów walczących z groźnymi mafiami.
Co do zasady jednak ta grupa ludzi winna podlegać tym samym przepisom, co inne grupy zawodowe.
W sprawach przejrzystości majątkowej nie może być  równych i równiejszych, zwłaszcza w sytuacji, kiedy 60 procent badanych wyraża się negatywnie o prokuratorach i wymiarze sprawiedliwości.

Ja też jako poseł na początku się denerwowałam, ale wyborcy maja prawo wiedzieć, czy uczciwie wykonuje się pracę. To są zwykłe standardy tzw. demokratyczne.

Fronda.pl: Chciałam spytać, czemu KW poświęciła tak dużo czasu - prawie dwie godziny na rozmowę z większością składu TK, pomijając sędziów zgłoszonych przez PiS i czy ci sędziowie słusznie postąpili, odmawiając udziału w tym spotkaniu, zważywszy, że w agendzie spotkania przeznaczono dla nich jedynie 15 minut?

Krystyna Pawłowicz: Wydaje mi się, że postąpili  słusznie, dlatego, że nie można na każdych warunkach spotykać się z organem, który - i tak z góry wiadomo - przyjechał do Polski, żeby dalej spiskować przeciwko polskim władzom. Wcale im nie chodzi o to, żeby wyjaśnić sprawę i dowiedzieć się, jakie jest stanowisko  sędziów, poprawnie przez Prawo i Sprawiedliwość wybranych. Osobom z KW chodziło raczej tylko o to, żeby ,,odfajkować'' i żeby powiedzieć, że ,,z nimi też się widzieliśmy''. Natomiast nikt w komunikatach nie informuje, że KW zamierzała spotkać się z jednymi na  15 minut,  a z drugimi, czyli z sędziami związanymi z opozycją, w sposób właściwie nieograniczony, czyli przez kilka godzin. Sędziowie nie spotykając się z delegacją z KW postąpili słusznie, bo wyznaczenie dla sześciu nowych sędziów 15 minut na rozmowę o tak ważnym problemie jest sygnałem lekceważenia i świadczy o tym, że Komisja jest stronnicza, działa w sposób polityczny, że współgra z opozycją i z sędziami z opozycji. Ja też bym nie poszła na takie spotkanie. Komisja Wenecka nakłada nam jakieś reguły i u europejskie  standardy,  natomiast sama te standardy, wobec nielubianych przez siebie polskich sędziów TK -  łamie.

F: Marszałek Ryszard Terlecki celnie podsumował, że Komisja Wenecka przyjechała do Polski bardziej na coś w rodzaju turystyki krajoznawczej niż faktycznie załatwić ważne sprawy i nie nadano tej wizycie takiej rangi, jaką miała poprzednia wizyta KW, skąd taka zmiana?

Krystyna Pawłowicz: Zacytuję tu mój poranny wpis na Facebook'u, dotyczący dzisiejszej wizyty KW:

"BEZCZELNI prawnicy z KOMISJI WENECKIEJ znowu SPISKUJĄ dziś w Warszawie wspólnie z polską opozycją, z prawniczymi buntownikami z TK, sędziami "powszechnymi", z RPO itp., przeciwko LEGALNYM władzom Polski.
Te natrętne, aroganckie, lekceważące wyniki wyborów w Polsce wizyty lewackich profesorów, mające delegitymizować i podważać wiarygodność i działania polskich władz w Polsce i za granicą, hucpy i antyrządowe oświadczenia polityczne wygłaszane u nas niemal pod oknami naszych polskich władz - są jaskrawym wtrącaniem się w nasze polskie, wewnętrzne sprawy. Są też łamaniem polskiego prawa i podważaniem zasad demokratycznego ustroju Polski.
Sprzeciwiajmy się tym antypolskim działaniom i lekceważącym nas wizytom "weneckich" szkodników. Te lewackie, prawnicze najazdy, są przejawami POGARDY dla demokratycznych wyborów w Polsce i dla nas Polaków".
I tak w zasadzie można by przyjazd tej komisji do Polski skwitować.

Nie przyjeżdżają tu jako przyjaciele Polski, ale próbują podburzać wspólnie z polskimi, zbuntowanym sędziami opinię publiczną przeciwko polskim władzom.  
Zgadzam sie z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim, że  Komisja Wenecka już dawno wykroczyła poza swoją rolę i funkcję, działa w jednym, wielkim systemie antypolskiego prawniczego lewactwa unijnego, zaś ich opinie naprawdę nie mają już dla nas żadnego znaczenia. Uważam też, że nie powinno się więcej tolerować tych aroganckich, szkodzących Polsce wizyt.

Nikt z władz nie powinien się z nimi więcej spotykać. Co mieli usłyszeć - usłyszeli.  Ta cała Komisja Wenecka ma na celu jedynie dezawuować polskie władze ściśle współpracując z polską opozycją polityczną i środowiskami lewacko-biznesowymi w Europie. Próbują oni uniemożliwić nam pracę ustawodawczą. Trzeba ich zwyczajnie ,,wygonić'', choć wiem, że władza tego nie zrobi, bo tego wymaga szacunek dla  osób oficjalnie tutaj przyjeżdżających.. Uważam jednak, że to już dawno nie są godne szacunku, urzędowe wizyty oficjalne,  tylko  - jak to się mówi - antypolska turystyka lewacko-prawnicza. Jeśli nasze, polskie notowania wzrastają, lub odnotowujemy sukces międzynarodowy, jak np. ostatnio w ramach Grupy V4, to natychmiast budzą sie unijne organy europejskie i interweniują, by Polskę znów ,,zgasić'' a najmniejszy sukces ,,zdusić''.

Niektórzy wpisują się na mój Facebook : ,, popędzić weneckich dziadów!''.
I na tym bym skończyła.

F: Bardzo dziękuję za rozmowę