Nie wiemy dokładnie, o czym Wikariusz Chrystusa rozmawiał z królewską parą. W prasowych doniesieniach wspomina się o imigracji, edukacji młodzieży, dialogu międzyreligijnym i międzykulturowym, o przyszłości Europy, braku powołań w Belgii i innych krajach Beneluksu.

Warto zauważyć, że król Filip I - zupełnie niesłusznie, o czym dalej - uchodzi za pobożnego monarchę. Świadczą o tym liczne odznaczenia, jakie otrzymał jeszcze przed objęciem tronu. Można tu wymienić watykański Krzyż Wielki Orderu Świętego Grobu Bożego czy portugalski Krzyż Wielki Orderu Chrystusa.

Niestety, nie możemy Filipa I uważać za króla. Naszym zdaniem monarcha jest bowiem ekskomunikowany. Dlaczego? Filip I wpisał do belgijskiego prawa ustawę, która zezwala na mordowanie dzieci narodzonych – w ramach tak zwanej „eutanazji”. Belgijska ustawa była pierwszym tak radykalnym rozwiązaniem na świecie, znosząc jakiekolwiek ograniczenia wiekowe przy uśmiercaniu narodzonych dzieci i młodzieży.

Przypomnijmy, że jego poprzednicy nie zawsze wykazywali się tak podłą tchórzliwością. W 1990 roku król Baldwin, powołując się na swoją wiarę katolicką, odmówił podpisania ustawy legalizującej zabijanie nienarodzonych. Ostatecznie, świadomy niepopularności swojego kroku, nieco się ugiął. Zgodził się, by parlament ogłosił go niezdolnym do rządzenia i przyjął królewski autorytet na siebie. Wówczas doszło do podpisania aborcyjnego prawa, a mocą decyzji parlamentu Baldwin powrócił do władzy dopiero kolejnego dnia. Watykan uznał wówczas, że król podjął „szlachetną i odważną decyzję”.

Jego następca bez większych trudności podpisał prawo, które idzie w liberalnej awangardzie cywilizacji śmierci. Pomimo tego waży się podawać za katolika i przybywać do Ojca Świętego Franciszka. Król czy uzurpator?

Paweł Chmielewski