"Przychodzi pewne otrzeźwienie. Teraz wszyscy zastanawiają się nad konsekwencjami tego, co się stało i tego, co się naprawdę stało. Oczywiście, jest jeszcze cała ta propaganda, zwłaszcza w niemieckich mediach publicznych, tam nie padają prawie nigdy żadne pytania, co nasz rząd zrobił złego, a może popełnił jakiś błąd, więc nie ma żadnej krytycznej refleksji. To zawsze jest jednostronne. Zawsze się widzi błędy po innej stronie, po stronie tych, którzy akurat nie zgadzają się ze stanowiskiem Niemiec" - mówił prof. Zdzisław Krasnodębski na antenie Radia Maryja.

Socjolog i europoseł PiS skomentował w ten sposób sprawę klęski dyplomatycznej przy reelekcji Donalda Tuska.

"Kanclerz Niemiec zdecydowała się na taką koncepcję Europy, […] która oznacza w zasadzie odejście od jej jedności, od zasady, która była do tej pory przez wszystkich akceptowana" - mówił Krasnodębski. 

"Zecydowano się na tak mocne wspieranie Donalda Tuska, nie tylko dlatego, że on gwarantuje, iż ta koncepcja nie będzie w jakiś sposób blokowana czy krytykowana przez przewodniczącego RE, że on będzie człowiekiem, na którym można polegać w realizacji swojej polityki, ale również dlatego, że w tym momencie zdecydowano się, że można w tej nowej strategii pójść na pewien konflikt z Polską" - wskazywał dalej.

Krasnodębski mówił też, że państwa Grupy Wyszehradzkiej, które nie poparły polskiego kierunku w sprawie Tuska, rychło mogą odczuć niedobre skutki swojej decyzji - obawie przed wyrażeniem swojego zdania i oporu.

kk/radiomaryja.pl