Bartosz Kownacki, wiceszef MON, goszcząc w "Kontrwywiadzie" RMF FM stwierdzil, że w nocnym wejściu do Centrum Kontrwywiadu NATO nie było niczego niestosownego. Wskazał, że godzina 1:30 była właściwa dla takiego przedsięwzięcia. Dlaczego?

"Trzeba by było się zastanowić, czy w cywilizowany sposób ci panowie starali się zabezpieczyć swoje interesy. Ja mam wrażenie, że to był rodzaj przechowalni dla poprzedniego kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego z synekurami, dlatego że tam były pensje rzędu czasem kilkudziesięciu tysięcy złotych - no przyzna pan, że nawet jak na warunki służb specjalnych to są wysokie wynagrodzenia. A tak naprawdę trudno było określić, czy tam będą rzeczywiście osoby kompetentne. Całe poprzednie kierownictwo, osoby najważniejsze pełniące wtedy funkcje w SKW po prostu chciały w ten sposób uciec i zabezpieczyć sobie przyszłość" - powiedział.

Kownacki skrytykował też płk. Duszę, dotychczasowego szefa Centrum Kontrwywiadu, który skarżył się na łamach "Wyborczej" na akcję nowego kierownictwa MON. "Ja bym radził panu Duszy, jako funkcjonariuszowi wojska, żeby zachował się tak, jak przystoi na oficera polskich służb specjalnych, a nie kontaktował się z ministrem, z opinią publiczną za pomocą "Gazety Wyborczej"... Bo to nie pierwszy raz, kiedy żali się i płacze pan Dusza do "Gazety Wyborczej"..." - wskazał Kownacki.

Kownacki był też pytany, jak liczna ma być polska armia. Powiedział, że w perspektywie kilku lat "minimum to 150 tysięcy" żołnierzy. Wiceminister wyjaśnił, że nawet, jeżeli miałoby to być kosztowne - chodzi bowiem o bardzo znaczące powiększenie stanu liczebnego armii - trzeba to zrobić. "To jest kwestia bezpieczeństwa Państwa Polskiego i w mojej ocenie nie możemy na tym oszczędzać. Tym bardziej, że mogą być pewne rozwiązania dużo prostsze i nieco tańsze niż klasyczna armia, które pozwolą przynajmniej o kilkanaście tysięcy zwiększyć armię" - powiedział. 

kad/rmf24.pl