Portal Fronda.pl: Czy po Brexicie Europę czeka szybka i pogłębiona integracja? Media informują dziś o projekcie Niemiec i Francji dotyczącym dość silnego zacieśnienia współpracy w UE. Czy to propozycja „ucieczki do przodku” od odpowiedzialności europejskich elit za Brexit?

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Piszę na ten temat w najnowszym numerze tygodnika "wSieci". To propozycja zbudowania Stanów Zjednoczonych Europy. Pierwszym, który użył tego określenia, był Winston Churchill. Jego zdaniem był to jedyny sposób, by uniknąć chaosu i kolejnych wojen w Europie stających się zarzewiami wojen światowych. Dziś wiele państw – głównie zachodnioeuropejskich – chce usunąć przyczyny Brexitu. Chce nieodwracalnej integracji – nie nieodwracalnej na siłę, ale tak szybkiej i zaawansowanej, aby wyjście przestało być atrakcyjne dla jakiegokolwiek państwa. Przeważa w Europie Zachodniej przekonanie, że rozluźnienie integracji i ograniczanie Unii Europejskiej do strefy wolności ekonomicznej byłoby za słabe i niezdolne do zapewnienia stabilności i pokoju. Stąd ucieczka do przodu w ścisłą integrację przypominającą państwo federalne. Tu najlepszym wzorem spośród dużych, demokratycznych i dobrze działających w praktyce państw są Stany Zjednoczone Ameryki, bliskie Europie również kulturowo.

Jest też podobieństwo historyczne, które w Polsce jest nierozumiane. Polska nie uważa się za część dziedzictwa Imperium Rzymskiego. Dzieci w szkołach, a dorośli z innych źródeł, uczone są zawsze, że Imperium Rzymskie to coś wobec Polski obcego. Tak oczywiście nie jest w kontynentalnej Europie Zachodniej, gdzie poczucie cywilizacyjnej ciągłości jest silne – nawet wśród tych Europejczyków, którzy zapomnieli lekcji ze szkoły. To poczucie jest dużo słabsze w Wielkiej Brytanii. Była ona wprawdzie częścią Imperium Rzymskiego, ale nie sięgały tam próby jego odbudowy. Inaczej w kontynentalnej Europie Zachodniej.

Kluczowym pojęciem jest Imperium Karola Wielkiego obejmujące wszystkie kraje założycieli Unii Europejskiej, a dokładnie jej poprzedników, poczynając od Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, której traktat założycielski i ratyfikowany w 1951 roku a wszedł w życie 1. stycznia 1952 roku. To była data rozpoczęcia realnej integracji europejskiej. Te sześć państw założycielskich cały czas uważa się za depozytariuszy kontynuacji zachodniego Imperium Rzymskiego. W pełni do swojego grona nie dopuszczają nawet Austrii, choć geograficznie kraj ten zgadza się z Imperium Karola Wielkiego, traktując ją jako państwo nie do końca poważne. Nie przypadkiem traktaty tworzące wspólnoty europejskie, a także traktaty w latach 90., zostały podpisane w Rzymie. To symboliczny gest nawiązania do zachodniego Imperium Rzymskiego i jego odbudowy między innymi przez Karola Wielkiego. Gest ten ma znaczenie nie tylko dla elit, ale także dla ogółu Europejczyków w kontynentalnej Europie, którzy pamiętają historię ze szkoły. Nawet jeżeli jej nie pamiętają, to kontynuacja jest w nich – te społeczeństwa są do siebie o wiele bardziej podobne, niż do tych ze swojego otoczenia: oddalonych bardziej na zachód, krajów nordyckich, krajów Europy Środkowo-Wschodniej i krajów śródziemnomorskich z wyjątkiem Włoch i Francji.

Czy po Brexicie przyspieszeniu ulegnie dążenie do stworzenia takiej ścisłej UE opartej na jądrze karolińskim? Byłaby to UE dwóch lub kilku prędkości, czy też całkiem odrębna struktura?

Unia dwóch czy wielu prędkości jest mniej prawdopodobna. Uniemożliwiałaby wzmacnianie UE i tworzenie Stanów Zjednoczonych Europy. W Stanach Zjednoczonych wszystkie stany mają równy status, a jeśli nawet historycznie go nie miały, to tylko przejściowo. Inny status zawsze był traktowany jako przygotowanie do pełnoprawnego przystąpienia. W Unii Europejskiej wskutek konieczności te państwa, które nie wejdą do Stanów Zjednoczonych Europy, nie będą całkiem odtrącane, ale ich rola będzie maleć. Będą czuły też większą potrzebę decyzji w jedną albo w drugą stronę – przystąpienia do integracji wymuszonej przez twarde jądro unijne, albo do wystąpienia. Być może ich pozycja będzie zbliżać się do stowarzyszenia z UE takiego, jakie ma Ukraina czy Turcja, ale nie byłaby to UE wielu prędkości, ale mniejsza UE otoczona państwami stowarzyszonymi. 

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas jest publicystą tygodnika "wSieci"

p.ch.