W ubiegłorocznym rankingu najlepszych i najgorszych miast dla kierowców stolica naszego kraju wypada tragicznie. "Pod tym względem Polsce bliżej do Azji niż do Europy"-pisała "Gazeta Wyborcza" w październiku 2017 r. 

"Chlebem powszednim" warszawiaków, zwłaszcza tych zmotoryzowanych, są wszechobecne w stolicy korki. Tworzą się zarówno w Śródmieściu, w takich miejscach jak tzw. "Mordor" czy Wilanów, jak i w dzielnicach "peryferyjnych" (i tak np. zmorą mieszkańców Rembertowa od lat jest przejazd kolejowy, pół życia można stracić również na Marsa, Żołnierskiej, Rekruckiej), w różnych porach dnia, w różnych kierunkach jazdy. Nie wątpimy, że zarówno obecne władze Warszawy, jak i kandydaci w kolejnych wyborach samorządowych dwoją się i troją, by rozwiązać ten problem warszawiaków, jednak jak na razie średnio im to wychodzi. I wtedy wchodzi On (cały na biało?) Rafał Trzaskowski, kandydat opozycji na prezydenta Warszawy wpadł na niezwykle racjonalizatorski pomysł na rozładowanie korków w stolicy. Otóż... Trzeba o tym po prostu rozmawiać!

"My musimy rozmawiać i ułatwić to wszystkim kierowcom, którzy muszą dojechać do pracy i to będziemy robić (...). Rozmawiajmy o tym, pokazujmy te parkingi, które już tam są, a sytuacja się poprawi. To jest kwestia rozmowy"-powiedział polityk Platformy Obywatelskiej na jednym ze spotkań z mieszkańcami stolicy. Trzaskowski zachęcał również kierowców, aby- jeżeli tylko mają taką możliwość- zdecydowali się przesiąść do komunikacji miejskiej. 

Inny problem warszawiaków dotyczy parkowania. Była to jedna z pierwszych kwestii, którą poruszył wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki po tym, jak prezes PiS ogłosił, że wiceminister sprawiedliwości z ramienia Zjednoczonej Prawicy wystartuje w wyścigu do stołecznego ratusza. 

"Pokazujmy parkingi, które już są a sytuacja się poprawi. To jest kwestia rozmowy"- podkreślił polityk PO. Nie zabrakło również aluzji do propozycji jego kontrkandydata:

"Tu może stanąć magik i powiedzieć: zbuduje wiele miejsc; nie, tu trzeba rozmawiać; Ci którzy tak mówią, nawet nie wiedzą, jakie są inwestycje dzisiaj"-stwierdził Rafał Trzaskowski. Cóż, wydaje się, że bardzo lubi rozmawiać z ludźmi. Może trzeba było zostać raczej psychologiem niż politykiem. Choć i tu byłby problem: psycholog z reguły raczej słucha pacjenta niż mówi i powinien być bardziej zorientowany na rozmówcę niż na własną osobę, a z tym również Trzaskowski ma spory problem, co pokazał chociażby w "Kropce nad i". 

Kandydat opozycji chwalił się również, że jeżeli zostanie prezydentem stolicy, Warszawa będzie mieć centrum, "którego będzie zazdrościć cała Europa".

ajk/Twitter, Fronda.pl