Zdaniem premier Kopacz pozwolenie na stosowanie in vitro jest przejawem tolerancji.

- Bądźmy tolerancyjni. Jeśli nasze sumienie nam nie pozwala skorzystać z tej metody, nie odbierajmy tego prawa innym – apelowała Ewa Kopacz. I dodała:

- Proszę pamiętać, że chciałabym żyć w kraju – a mam przekonanie, że żyję w takim kraju – gdzie to ja decyduję, co chcę robić w swoim życiu, jak chcę mówić o tym, co robię, do którego kina chce iść, jaką książkę przeczytać, jaką chcę podjąć decyzję. Ta ustawa o leczeniu niepłodności – wybór metody in vitro – nie jest obligatoryjna dla każdego. Ten, kto nie będzie chciał korzystać z metody in vitro, nie będzie musiał z niej skorzystać.

Głosowany dziś rządowy projekt jeszcze na etapie konsultacji wzbudzał wiele zastrzeżeń i wątpliwości m.in. ze strony Biura Analiz Sejmowych i Sądu Najwyższego. Jak zwracają uwagę eksperci, przede wszystkim stosowanie metody in vitro nie jest sposobem walki z niepłodnością ponieważ nawet po skutecznym jej zastosowaniu kobieta ciągle pozostaje niepłodna.

Były wicepremier Roman Giertych w liście otwartym do parlamentarzystów podkreślił też, że ustawa w takim kształcie nie chroni również ludzkich zarodków - zgodnie z projektem, chociaż nie ma zgody na selekcje ze względu na cechy dziecka, to selekcja w ogóle jest możliwa.

Swoją krytykę wobec ustawy w takim kształcie powtórzył też wczoraj po raz kolejny episkopat, zarzucając projektowi odrzucenie podmiotowości życia ludzkiego na etapie embrionalnym. „Zarodek ludzki jest traktowany na równi z  grupą komórek lub tkanką, co oznacza to samo, gdyby żyjącego człowieka sprowadzić do zespołu organów. Jest to podstawowa i zarazem nieusuwalna wada projektu  proponowanego przez rząd” – podkreślili biskupi.

Biskupi wymienili też inne kontrowersyjne dla wiary chrześcijańskiej rozwiązania projektu m.in. mnożenie i przechowywanie embrionów i umożliwienie poczęcia dziecka po śmierci dawcy komórek rozrodczych. Ponadto jak zwracają uwagę duchowni, projekt umożliwia zastosowanie procedury in vitro bez próby leczenie niepłodności.

W ubiegłym tygodniu instytut Ordo Iuris ujawnił, że jako ekspert pracowała nad projektem dr Katarzyna Kozioł, która jest współwłaścicielką zakładu przeprowadzającego sztuczne zapłodnienia, w związku z czym ma interes w tym, jak będzie brzmieć ustawa.

Rządowy projekt popierają posłowie Twojego Ruchu, SLD i część członków PO i PSL. Przeciwko są posłowie PiS i Zjednoczonej Prawicy Jarosława Gowina.

KJ/300polityka.pl/Telewizjarepublika.pl