Transfer Ludwika Dorna i Grzegorza Napieralskiego wyglądałby nieco mniej groteskowo, gdyby bohaterowie dramatu mieli mniej cięte języki. Przypomnijmy kilka cytatów.

„To taka chodząca nicość” - mówił o Ewie Kopacz Ludwik Dorn. Stwierdzenie padło w wywiadzie-rzece zatytułowanym „Rozrachunki i wyzwania” wydanym w 2009 r. W ubiegłym tygodniu w „Do rzeczy” Dorn stwierdził, że „ktoś w PO upadł na głowę”.

„Tam robią wiele, żeby PiS uzyskał samodzielną większość” - komentował sytuację partii, z list której wystartuje w wyborach. Z kolei w marcu br. w „Rzeczpospolitej” wyraźnie stwierdził, że do PO nie przejdzie. „Nie ma sensu” - wytłumaczył lakonicznie swoje motywy.

Fanem Platformy nie był także Grzegorz Napieralski. „Najbardziej przerażające jest to, że Platforma zrobiła sobie z Polski folwark” - mówił w 2013 r. ówczesny polityk SLD. „Platforma nie jest partią idei, chodzi tylko o kasę, stanowiska, wpływy” - dodawał. Wcześniej krytykował pomysł przenosin z SLD do Platformy. „Przechodzenie z partii lewicowej do PO byłoby więc albo łamaniem własnych zasad, albo świadczyłoby o braku takich zasad, idei” - przekonywał.

Gwoli ścisłości należy przypomnieć, że zarówno Napieralskiemu, jak i Dornowi dostało się ze strony PO. Dokładnie – ze strony Stefana Niesiołowskiego. Zdaniem Niesiołowskiego, Napieralski to „obrzydliwy i załgany hipokryta”, „wybryk demokracji” i „beton”. „Marginalny i groteskowy człowiek”, „nieuk” i „kanalia” - mówił z kolei o Ludwiku Dornie. Stwierdził też: „Gdyby do Platformy starał się wejść Ludwik Dorn, to położyłbym się w drzwiach jak Rejtan”.

KJ/Twitter.com