Działająca w Parlamencie Europejskim Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia znana jest z rozwiązywania fikcyjnych problemów i stawania w obronie ich rzekomych ofiar. Zwykle nie pozostaje jednak obojętna wobec dramatu kobiet w świecie islamu. Tym razem było inaczej - dopiero moja interwencja przypomniała komisji o skali ich cierpienia, a przy okazji pokazała, jak bardzo dyskryminowani są w PE konserwatyści.

 

Sprawozdanie sprzeczności

Prace nad dorocznym sprawozdaniem UE na temat jej polityki w zakresie praw człowieka i demokracji na świecie każdej jesieni przyprawiają o ból głowy rozsądnie myślących eurodeputowanych. Dokument jest prawdziwym polem bitwy, które najlepiej pokazuje światopoglądowy rozdźwięk między posłami z różnych grup politycznych. W rezultacie w dotychczas przyjętych raportach można było znaleźć - często wzajemnie wykluczające się - apele pochodzące ze wszystkich stron europejskiej sceny politycznej.

Równościowa polityka zagraniczna

Przykładowo, choć w ubiegłorocznym sprawozdaniu Parlament wzywał UE i państwa członkowskie do zaangażowania się w działania humanitarne Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża i Szwajcarii podejmowane w Syrii, Iraku czy Libii, to równocześnie wzywał także do prowadzenia unijnej polityki zagranicznej w zgodzie z wytycznymi o równouprawnieniu osób LGBTI. Uwadze lewicowych deputowanych umknął fakt, że uzależnianie pomocy w Afryce i na Bliskim Wschodzie od tego kryterium doprowadziłoby do wstrzymania wszystkich działań humanitarnych w regionie. W przywoływanych państwach nie ma bowiem mowy o równouprawnieniu homoseksualizmu - w Libii jest on nawet karany śmiercią.

Solidarność ponad podziałami

Nie inaczej - w atmosferze wszechobecnej propagandy równouprawnienia - przebiegają prace nad tegorocznym sprawozdaniem. Parlamentarna komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia, którą wyznaczono do przedstawienia opinii w tej procedurze, znana jest z tego, że w swojej działalności forsuje wyłącznie jeden polityczny postulat: zrównanie każdego z każdym - bez względu na obowiązujące prawo, naukę, naturę czy choćby zdrowy rozsądek. Zwykle jednak, nawet najbardziej lewicujący członkowie nie pozostają obojętni wobec sytuacji w świecie islamu, który życie kobiet często zmienia w prawdziwe piekło. Solidarność z ofiarami jego okrucieństwa, które potęguje wojenna rzeczywistość, woła przecież o porozumienie ponad politycznymi podziałami. Tymczasem, ku mojemu zaskoczeniu, projekt opinii przygotowanej w komisji przez liberalną poseł-sprawozdawcę stał na odmiennym stanowisku.

Szeroka perspektywa

Liczba kwestii przemilczanych w dokumencie przez hiszpańską deputowaną sprawiała wrażenie, jakby autorka wiedzę o sytuacji kobiet na Bliskim Wschodzie czerpała wyłącznie z kilku ostatnich wydań serwisów informacyjnych. Pominięte zostało całe kulturowe tło dramatu kobiet w świecie islamu. I choć nie można nie podpisać się pod potępieniem stosowania przemocy seksualnej jako narzędzia wojny, sumienie woła, aby upomnieć się o prawa wszystkich kobiet. Chodzi nie tylko o te, które w islamskich państwach pozbawione są praw wyborczych, lecz także o te kobiety, które ze względu na płeć są skazywane na kary śmierci i wszelkiego rodzaju tortury - z kamieniowaniem i zabójstwami honorowymi włącznie. Nie można też milczeć o spowodowanej kryzysem migracyjnym fali napaści na kobiety oraz dramatycznym obniżeniu ich bezpieczeństwa w ośrodkach dla uchodźców oraz miejscach publicznych w wielu państwach członkowskich. Rok 2015, gdy kryzys osiągnął swoje apogeum, w historii zapisze się również pod tym względem.

Konserwatywny sukces

Zaproponowane przeze mnie poprawki zyskały poparcie podczas wtorkowego posiedzenia komisji. Wiele o jej pracach mówi jednak fakt, że pozytywny wynik głosowania spotkał się z nieskrywanym niedowierzaniem poseł przewodniczącej obradom. Zadecydowała o zarządzeniu głosowania sprawdzającego, aby upewnić się, że propozycje zgłoszone przez konserwatystkę rzeczywiście uzyskały tak wiele głosów. Zaskoczenie, jakie brzmiało w jej głosie najlepiej pokazuje, że prace w Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia z prawdziwą równością mają niewiele wspólnego. Zasiadających w niej posłów dzieli się na mile i źle widzianych - w zależności od ich światopoglądu.

Jadwiga Wiśniewska