Najnowsze badania opinii publicznej w Rosji potwierdzają niekorzystny dla reżimu trend: spada popularność Władimira Putina i nie widać, by miało w tej kwestii dojść w najbliższym czasie do przełomu. Do końca obecnej kadencji prezydenckiej jest jeszcze daleko, więc Kreml ma dużo czasu, aby zmienić negatywną dynamikę. Problem w tym, że wiele wskazuje na to, że obecny spadek notowań różni się od podobnych okresów w dotychczasowej historii rządów Putina – jest trwalszy, a przede wszystkim wyczerpał się arsenał politycznych zagrywek, dzięki którym w przeszłości prezydent dość szybko potrafił wyjść z sondażowego dołka.

Gdyby wybory w Rosji odbywały się teraz, Putin uzyskałby w nich 55 procent głosów – wynika z sondażu niezależnego rosyjskiego ośrodka Centrum Lewady. Poparcie dla Putina spadło w porównaniu z poziomem sprzed wyborów prezydenckich w 2018 roku. W styczniu 2018 roku poparcie wynosiło ok. 70 proc. W wyborach marcowych Putin dostał blisko 77 proc. Jeśli notowania władz jeszcze bardziej spadną, może się to stać problemem przed 2024 rokiem. Wówczas oczekuje się w Rosji procesu przekazania władzy przez Putina, który skończy swoją drugą pod rząd i ostatnią dozwoloną przez konstytucję kadencję na stanowisku prezydenta.

Spadek poparcia dla Putina nie łączy się jednak ze wzrostem poparcia dla innych polityków – ani opozycjonistów w rodzaju Nawalnego, ani polityków tzw. systemowej opozycji. Obecne wyniki badań wskazują, że nie widać wzrostu potencjału protestów, ale raczej świadczą one o coraz głębszej apatii i po prostu zmęczeniu rządzącym od blisko dwóch dekad politykiem. Społeczeństwo ma poczucie braku alternatywy, a to jest dobra informacja dla prezydenta. Łatwiej będzie odzyskać część popularności w takiej sytuacji, niż gdyby poparcie wyborców przepływało do konkretnych politycznych rywali. W najgorszym bowiem przypadku oznaczałoby to spadek frekwencji, ale i tak Putin czy inny kandydat władzy byłby faworytem. Nadal w czołówce polityków z najwyższym zaufaniem utrzymują się oprócz Putina, lider LDPR Władimir Żyrinowski oraz minister obrony Siergiej Szojgu. Choć prezydent ma przy tym nad dwójką pozostałych ogromną przewagę. Liderem rankingu braku zaufania pozostaje premier Dmitrij Miedwiediew, co na pewno nie sprzyja realizacji wariantu z jego powrotem na Kreml w 2024 roku.

Ważniejsza od samych wyników jest jednak dynamika notowań. To jest bardziej niepokojące dla Putina. Poprzednio najgorszy wynik Putin notował w kwietniu 2014 roku (60 proc.). Później jednak zdyskontowana została euforia wynikająca z aneksji Krymu: 66 proc. w styczniu 2016, 62 proc. w kwietniu 2017. Punktem przełomowym było ogłoszenie podniesienia wieku emerytalnego, co nastąpiło w czerwcu 2018 roku. Reforma emerytalna jedynie przyspieszyła trend, który było widać już wcześniej, przed latem 2018 roku. Po apogeum popularności (2014-2015) notowania Putina powoli spadały, choć nie było ku temu jakichś poważnych przyczyn w rodzaju wstrząsów ekonomicznych i socjalnych. Spadek na krótko zatrzymała mobilizacja przed wyborami prezydenckimi 2018. Wydaje się, że to koniec „teflonowego Putina”, który niezależnie od wszystkiego i tak pozostawał zdecydowanym liderem zaufania, a jeśli przytrafiały się okresy spadku poparcia, to nie trwały długo i prezydent zawsze wcześniej czy później odbudowywał popularność.

Warsaw Institute