Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, uchwalona w połowie października, zakłada całkowite wygaszenie hodowli zwierząt futerkowych. Ustawa przewiduje, że przedsiębiorcy prowadzący fermy będą musieli zakończyć działalność do 31 grudnia 2033 roku.

Ci, którzy zamkną biznes wcześniej, do końca 2031 roku, będą mogli ubiegać się o rekompensatę finansową, której wysokość uzależniono od średniego przychodu z lat 2020–2024. Im później hodowla zostanie zakończona, tym mniejsze odszkodowanie otrzyma przedsiębiorca.

Ustawa przewiduje również odprawy dla pracowników ferm w wysokości równowartości 12-miesięcznego wynagrodzenia, które mają być refundowane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Nowe przepisy muszą jeszcze zostać zatwierdzone przez Senat i prezydenta Karola Nawrockiego, zanim wejdą w życie.

Jak czytamy, branża futrzarska alarmuje, że ustawa jest drastycznym ciosem w tysiące rodzin i przedsiębiorstw działających na terenach wiejskich. Prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych (PZHZF) Daniel Chmielewski podkreśla, że ośmioletni okres przejściowy to absolutne minimum, a bardziej realistyczny byłby okres dziesięcioletni, pozwalający na spłatę zobowiązań i stopniową transformację działalności.

– „Osiem lat to czas, który pozwala jedynie na spłatę kredytów i nakładów poniesionych na budowę ferm. Przebranżowienie wymaga potężnych inwestycji, a z dnia na dzień nie da się stworzyć nowego modelu gospodarczego” – powiedział Chmielewski w rozmowie z PAP.

Dodał, że branża futrzarska odgrywa istotną rolę również w systemie przetwarzania odpadów z drobiarstwa i rybactwa, dlatego jej nagłe zamknięcie uderzy w całe łańcuchy produkcji żywności.

Jak się okazuje, największe kontrowersje budzą proponowane rekompensaty. W ustawie zapisano, że przedsiębiorcy, którzy zakończą działalność do 2027 roku, otrzymają 25% średniego rocznego przychodu. Każdy kolejny rok będzie oznaczał zmniejszenie odszkodowania o 5 punktów procentowych – aż do 5% w 2031 roku. Po tej dacie rekompensata nie będzie przysługiwać w ogóle.

Prezes PZHZF zwraca uwagę, że w krajach, które wcześniej zrezygnowały z hodowli zwierząt futerkowych – jak Dania, Holandia czy Norwegia – odszkodowania były nawet dziesięciokrotnie wyższe, a dodatkowo państwa te zapewniały hodowcom środki na demontaż ferm i wsparcie w przekształceniach.

– „To nie są realne kwoty. Polska powinna wziąć przykład z krajów, które w sposób cywilizowany zamknęły swoje hodowle. U nas wygląda to bardziej na decyzję polityczną niż gospodarczą” – ocenił Chmielewski.

Jeszcze dekadę temu Polska była drugim największym producentem futer na świecie po Danii. Według danych GUS i organizacji „Otwarte Klatki”, w 2015 roku w kraju działało ponad 800 ferm, a eksport sięgał ponad 10 milionów skór rocznie.

W 2024 roku liczba ta spadła do zaledwie 209 ferm, a eksport wyniósł około 1,8 miliona skór, co stanowiło 0,014% całego polskiego eksportu. Mimo to, branża wciąż zapewnia miejsca pracy w regionach wiejskich i stanowi źródło dochodów dla tysięcy rodzin.

– „Nie jesteśmy przeciwko zmianom, ale potrzebujemy uczciwego czasu i uczciwego odszkodowania” – podkreśla prezes PZHZF.

Nowelizacja ustawy budzi silne emocje zarówno wśród ekologów, jak i przedsiębiorców. Organizacje prozwierzęce chwalą decyzję Sejmu, nazywając ją „cywilizacyjnym krokiem naprzód”, natomiast hodowcy widzą w niej likwidację całego sektora gospodarki bez odpowiednich gwarancji finansowych.

Jeśli ustawa zostanie przyjęta bez poprawek, pierwsze fermy będą musiały zakończyć działalność już w 2027 roku.