Do krytyków reformy edukacji postanowili dołaczyć niektórzy wydawcy książek edukacyjnych. Wystosowali pismo do minister Anny Zalewskiej w którym ostrzegają, że wydawanie nowych publikacji w pośpiechu może wpłynąć na obniżenie ich jakości.
W nawiązaniu do tej argumentacji, żądają zmian w procedurze dopuszczenia podręczników do użytku szkolnego. Ich zdaniem, taka procedura powinna ulec skróceniu i uproszczeniu.
To kolejna fala głosów krytycznych, których grad spada bezustannie na resort edukacji. Ponieważ dobra zmiana to często również trudna zmiana - można spodziewać się dalszej krytki, na co z pewnością przygotowane jest Ministerstwo Edukacji, jednak z całą pewnością gruntowne zmiany są potrzebne.
Zgodnie z nowymi założeniami, w przypadku ośmioletniej podstawówki i czteroletniego liceum, mają być przyjęte nowe podstawy programowe, uwzględniające poszerzony materiał z matematyki, historii i informatyki.
Wszytko, co uczeń powinien wiedzieć po zakończonej edukacji określa dokument, zwany właśnie podstawą programową. Jest on rozporządzeniem ministra edukacji i wiąże się z wytyczaniem kierunków, w jakich powinna podążać polska edukacja.
Minister Zalewska nie zgadza się z tezą, że reforma szkolnictwa może być rewolucją, a raczej będzie ewolucją, bo dopiero w 2023 roku pierwszy rocznik młodzieży ukończy 4-letnie liceum - nie jest to więc proces gwałtowny.
Zgodnie z informacjami z ministerstwa edukacji, podstawa programowa dla klas 1-3 jest już w ostatniej fazie przygotowań. Obecnie analizują ją informatycy.
ab/RMF24.PL/fronda.pl