Były prezydent Bronisław Komorowski udzielił wywiadu dla magazynu "Plus Minus". Jak się okazało, nie stracił formy i dalej jest prawdziwą krynicą "złotych myśli". 

"Mój największy zarzut wobec Jarosława Kaczyńskiego i środowiska PiS dotyczy tego, że oni rozbili proces wzmocnienia wspólnoty narodowej zachodzący podczas wspólnego przeżywania żałoby po katastrofie smoleńskiej. Zrobili to na zimno, z politycznego wyrachowania (…). Otoczenie Jarosława Kaczyńskiego uznało, że należy zmonopolizować żałobę i wykorzystać ją na rzecz PiS"- stwerdził Komorowski, nawiązując do kampanii prezydenckiej z 2010 r. Zaskakująca wypowiedź, jak na człowieka, który walczyl z krzyżem pod Pałacem Prezydenckim. 

W wywiadzie były prezydent wyznał, że czuje się politykiem spełnionym. Postanowił również- w wyjątkowo chamski sposób- dokopać prezesowi PiS, Jarosławowi Kaczyńskiemu. 

"Szykowałem się do konkurowania o prezydenturę z Lechem Kaczyńskim, który miał w sondażach stosunkowo niskie notowania. Katastrofa smoleńska zmieniła wszystko. Przyszło mi się zmierzyć z Jarosławem Kaczyńskim, który korzystał z naturalnego ludzkiego współczucia z powodu śmierci brata bliźniaka. Cała kampania odbywała się w cieniu żałoby"- przekonywał. 

"Otoczenie Jarosława Kaczyńskiego uznało, że należy zmonopolizować żałobę i wykorzystać ją na rzecz PiS"- dodał Bronisław Komorowski. Odnosząc się do przegranej z 2015 r. stwierdził, że, będąc "z przekonania demokratą", nie powinno się mieć problemu z przyjęciem werdyktu wyborczego, choć porażka nie należy do przyjemnych rzeczy. Zapewnił, że nie było mu trudno pogodzić się z przegraną. 

"Pomyślałem sobie, a potem to nawet powiedziałem, nawiązując do poety: Chcieliście PiS-u, no to go macie, skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie, pstrąg!"- podsumował. 

yenn/”Plus Minus”, Fronda.pl