Bronisław Komorowski jeszcze przed poprzednimi wyborami prezydenckimi zapowiedział, że skończy z polowaniem. Nie będziemy tu oceniać zasadności wywierania presji na polityków w sprawie myślistwa, bo, przyznajmy, rzecz jest po prostu absurdalna: liberałom przeszkadza polowanie, ale, pomimo tego, nie przechodzą masowo na weganizm. Jak z tym jest, tak z tym jest, ale Bronisław Komorowski swoje powiedział, trzeba go więc sprawdzać.

W sukurs przychodzi nam zresztą sam prezydent. W rozmowie z TVN24 stwierdził mianowicie, że jednak poluje, tyle, że… nie strzela.  „Tak to wygląda, że mówię wszędzie, że poluję z moimi synami, moim zięciem, moimi przyjaciółmi, ale na szczęście polowanie nie musi polegać na strzelaniu” – przekonywał urzędujący prezydent. „Uczestniczę w różnych takich sytuacjach, ale to trochę jak piwo bezalkoholowe”.

Cóż, możemy, oczywiście, uwierzyć na słowo prezydentowi Komorowskiemu. Ale kto zaświadczy, że w ciemnym lesie ze swoimi synami rzeczywiście tej flinty do ręki nie bierze, albo bierze nawet, ale spustu nie naciska?

bjad