Lech Wałęsa najwidoczniej nie ma zamiaru odpuszczać i przyznać, że grafolodzy mieli rację, a on współpracował z SB. Wygląda też na to, że zaczyna wyciągać naprawdę mocne argumenty przeciw tym, którzy usiłują go oczernić.

Tym razem na świadka swojej niewinności wzywa… wdowę po Kiszczaku. Wzywa ją do tego, by powiedziała prawdę o „akcji teczkowej”, bo przecież niemożliwym jest, by jej mąż tak bardzo ją okłamał.

Uważa też, że każdy sąd potwierdzi, że Wałęsa ma rację. Rzeczywiście – nie pozostaje nam wszystkim po tych słowach nic innego, jak tylko przyznać byłemu prezydentowi rację, posypać głowy popiołem i przeprosić. Poniżej cały wpis Wałęsy:

dam/facebook,Fronda.pl