Jednym z prelegentów konferencji Politics in Times of Anxiety” był Zygmunt Bauman. Jednak zanim zaczął swoją przemowę w Manchesterze, kilku Polaków weszło na salę z okrzykami Zdrajca”, Komuch czy A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści. Po chwili demonstrujący, przez nikogo nie zatrzymywani, opuścili pomieszczenie. Ochroniarze, z którymi rozmawiała dr Aleksandra Przegalińska z Akademii Leona Koźmińskiego stwierdzili, że przecież każdy ma prawo do wyrażania poglądów politycznych i nie może być za to zatrzymywany.

W Polsce jest jednak inaczej. Jak przypomina portal Wmeritum.pl, siedem osób zostało skazanych na karę od 20 do 30 dni aresztu, a dwanaście otrzymało grzywny po kilka tysięcy złotych za zakłócenie wykładu Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim w czerwcu 2013 roku.

Zapytana o reakcję Bauamna, dr Przegalińska odpowiedziała: "Był przygnębiony. Powiedziałam mu, że na sali są także inni Polacy, którzy dialog na temat przeszłości wyobrażają sobie inaczej".

"Profesor powiedział później podczas wykładu, że różnica między tymi, którzy rozumieją, czym jest dialog, a tymi, którzy nie rozumieją, jest taka, że ci drudzy potrafią rozmawiać tylko z tymi, którzy się z nimi całkowicie zgadzają" – relacjonowała w rozmowie z "Wyborczą" dr Przegalińska.

Beb/Wmeritum.pl/M.wyborcza.pl