W rozmowie z Gazetą Wyborczą aktor Krzysztof Kowalewski w obrzydliwy sposób żartował z upamiętniania katastrofy smoleńskiej. Kowalewski dywagował, gdzie postawić pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy też które pomniki w Warszawie można zastąpić monumentem tragicznie zmarłego prezydenta.

”Pomniki w Polsce rozmnażają się w jakiś tajemny sposób. Patrzę na to, słucham i myślę sobie - czego jeszcze nikt głośno nie powiedział - że to się skończy tak: „zdejmijcie księcia, postawcie Lecha”. 

Aktor proponował też zastąpienie marszałka Piłsudskiego marszałkiem dziękującym Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kowalewski powiedział, że śmieszy go awantura wokół pomnika smoleńskiego.

Najlepszy kawałek nastąpił jednak na końcu. Krzysztof Kowalewski nie zagrałby w "Smoleńsku" Antoniego Krauzego, bo... ma zbyt duże poczucie humoru.

Czy próby upamiętnienia katastrofy, w której zginęło 96 osób, w tym polski prezydent, to rzeczywiście temat do żartów? A może śmieszne jest to, że od sześciu lat nie znamy dokładnie przyczyn katastrofy, a dostajemy propagandę? 

JJ/gazeta.pl