Zaledwie kilka dni temu jezuita, o. Grzegorz Kramer gęsto tłumaczył się ze swoich skandalicznych słów o samobójstwie Piotra Szczęsnego, który podpalił się pod PKiN w Warszawie, a w podobnie "kontrowersyjny" sposób wypowiedział się inny katolicki duchowny, ks. Adam Boniecki.

Dziś do tego "chóru" dołączył jeszcze biskup Tadeusz Pieronek, który był gościem programu "Kropka nad I" w TVN24. W ocenie hierarchy, samospalenie mężczyzny było "desperackim aktem odwagi",

Odnosząc się do pożegnalnego listu Szczęsnego, Pieronek stwierdził, że nie można "przyczepić się" do żadnego z zawartych tam stwierdzeń. 

Co więcej, biskup porównał samospalenie Piotra Szczęsnego do dramatycznego aktu Ryszarda Siwca. Pytanie, czy duchowny naprawdę nie widzi różnicy pomiędzy tym, co zrobił Siwiec, a co Szczęsny oraz czasami, w których obaj dokonali samospalenia? Biskup Tadeusz Pieronek przywołał również samospalenie żołnierza AK, Walentego Badylaka na krakowskim rynku, co było już całkowicie kuriozalne, ponieważ Badylak podpalił się w geście protestu przeciwko przemilczaniu przez komunistyczne władze zbrodni katyńskiej! 

"Po raz trzeci spotykam się z takim wypadkiem. Pierwszy był na Stadionie Dziesięciolecia, drugi na rynku w Krakowie i trzeci chyba najbardziej wyrazisty, bo pozostawił po sobie przesłanie, które jest bardzo logiczne"- podkreślał Pieronek. 

Hierarcha stwierdził, że umysł Piotra Szczęsnego, jak pokazuje pozostawiony przez niego list, "był świeży i pełen mądrości". 

"Trudno podważyć jakiekolwiek słowo. To jest desperacki akt odwagi. Nie można się przyczepić do żadnego stwierdzenia, które zostało tam napisane"- ocenił. 

Prowadząca, Monika Olejnik, zapytała hierarchę czy można porównać obecną sytuację w Polsce do tej z czasów dyktatur komunistycznych. Duchowny odpowiedział, że sam by tego nie zrobił, ponieważ czuje się na to za słaby. 

"Ale człowiek, który ma wrażliwość i decyduje się na taki czyn jest dla mnie bohaterem. Człowiek, który upomina się w imieniu całego narodu, no może nie całego…"- człowiekiem, który ma wrażliwość, łatwo jest również w obrzydliwy sposób manipulować. Co więcej, taki człowiek wszystko odbiera "bardziej", "mocniej", "silniej". O tym być może biskup zapomniał. 

"To desperacki, ale bohaterski czyn"- stwierdził. 

Wydaje się, że wstydzić powinni się zarówno dziennikarze, którzy wykorzystują dramat człowieka, jak i duchowni katoliccy, gloryfikujący samobójstwo popełnione z powodu polityki. 

ajk/tvn24, Fronda.pl