W podbiałostockich Hryniewiczach nie ma kościoła. Parafią jest kościół Świętego Stanisława, ale mieszkańcy w wiejskiej świetlicy spotykają się na modlitwach, ostatnio np. na majowych, a teraz na czerwcowych. Kobieta, która organizuje te spotkania zobaczyła zmiany na figurze Matki Boskiej. Opowiada, że było to niezwykłe przeżycie, że upadła na kolana i poprosiła inne osoby, żeby zerknęły na figurę. A na twarzy figury są czerwone ślady. Wierni nie mają wątpliwości, że to krwawe łzy.
Proboszcz parafii Świętego Stanisława - ksiądz Romuald Kułak widział już figurę. Nie ocenia, ale namawia wiernych do modlitwy i mówi "będziemy czekali, jeśli to jest prawdziwe objawienie, to te łzy pewnie jeszcze się pojawią".
Nie wyklucza, że poprosi o opinię przedstawicieli Kurii Metropolitarnej. Na ewentualne badania i ich wyniki trzeba będzie poczekać.
Za cud wierni uznali zdarzenie sprzed prawie 4 lat w kościele Świętego Antoniego w pobliskiej Sokółce. Hostia, która podczas udzielania komunii upadła, została umieszczona w wodzie w specjalnym naczyniu. Tam miała się rozpuścić. Po kilku dniach woda zabarwiła się na czerwono, a wylana na obrus zostawiła ślad. Jak wynika z badań dwóch niezależnych ekspertów - to część ludzkiego mięśnia sercowego. Komisja Kościelna nie stwierdziła ingerencji osób postronnych. W październiku ubiegłego roku hostię wystawiono w relikwiarzu na widok publiczny. Pielgrzymuje tam wielu wiernych. W najbliższą sobotę pojadą tam dzieci pierwszokomunijne z Archidiecezji Białostockiej.
eMBe/Radio.bialystok.pl