„My, Naród razem z Lechem Wałęsą i Władysławem Frasyniukiem na kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej 10 lipca 2017, nie może Was zabraknąć. To się dzieje teraz!.” - pisał na facebooku profil stowarzyszenia „My, Naród”, co Wałęsa skomentował: „Potwierdzam swoją obecność”. Dziś w radiowej Trójce sprawę skomentował Grzegorz Schetyna.

Obecność b. prezydenta Lecha Wałęsy na kontrmanifestacji najbliższej miesięcznicy smoleńskiej pokaże, że jest rzeczywisty problem” - twierdzi szef PO.

Według niego uczestnictwo Wałęsy w kontrmanifestacji to odpowiedź byłego prezydenta na… łamanie prawa.

Wałęsa, on mówił, że pojawi się w Warszawie na demonstracji wtedy, kiedy będą 2 miliony ludzi, wierzę, że to jest ten czas”

- dodawał Schetyna. Szef PO popuścił również wodze fantazji, mówiąc o tysiącach policjantów, którzy chronić będą kilkadziesiąt osób maszerujących z katedry pod Pałac Prezydencki:

Widzę tę po prostu okupację tej części Warszawy, widzę to oczami wyobraźni”

Według niego „znów” będziemy mieli do czynienia z kompromitacją miesięcznicy.

Przepisy wprowadzone w kwietniu, które dają pierwszeństwo tzw. zgromadzeniom cyklicznym są zgodne z konstytucją. Sprawę kontrmanifestacji 10 lipca komentował też rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy, Krzysztof Łapiński:

Ewidentnie komuś zależy na tym, żeby były gorszące sceny na Krakowskim Przedmieściu, żeby ktoś był usuwany przez policję i żeby pewna część demonstrantów mogła przedstawić się jako walczący z autorytarną władzą”

Podkreślał także:

Ja się w ogóle zastanawiam, dlaczego ktoś znajduje w sobie, nie wiem, tyle złej woli czy nienawiści, żeby przychodzić i w jakiś sposób blokować (…) te miesięcznice, dlaczego po siedmiu latach, kiedy te miesięcznice miesiąc w miesiąc się odbywały, nagle znajduje się grupa ludzi, którym zależy na wywołaniu jakichś niepokojów społecznych”.

dam/PAP,Fronda.pl