Prof. Andrzej Zybertowicz do PE wystartuje z list Prawa i Sprawiedliwości. Tłumacząc swoją decyzję o kandydowaniu prof. Zybertowicz mówi:

"Niedawno skończyłem czytać książkę austriackiego badacza "Integracja europejska, jako proces kierowany przez elity" i on tam mówi tak: "Unię wymyślili intelektualiści, zaprojektowali ją, dali jej impuls rozwojowy i stworzyli dla siebie miejsca pracy". To znaczy, że kod akademicki (w Unii są różne kody komunikowania się między elitami oraz elit z wyborcami) jest na poziomie Unii ważniejszym kodem komunikowania się niż w Polsce. W Polsce kod PR-owski wyparł inne kody komunikowania się w sferze politycznej. W PE pomocne będą moje kontakty akademickie i obecne otrzeźwienie elit, które zobaczyły prawdziwą twarz prezydenta Rosji Władymira Putina. Sądzę, że posługując się argumentacją akademicką, sięgającą do teorii gier, do teorii stosunków międzynarodowych, będzie można dotrzeć z polską racją stanu do środowisk, do których typowy polityk nie ma dotarcia".

Pytany natomiast o to jaki powinien być przekaz PiS w tej kampanii prof. Zybertowicz nie odpowiada jednoznacznie. Stwierdza jedynie, że:

"Gdyby wyborcy mieli zdolność racjonalnego kalkulowania, to doszliby do wniosku, że koncepcja geopolityczna Lecha Kaczyńskiego sprawdziła się, program PiS z okresu poprzednich rządów w większości przypadków był dobrze skonstruowany do obecnych wyzwań. Ale część wyborców nie analizuje, tylko reaguje emocjonalnie. Więc mówienie, że musimy postawić na bezpieczeństwo mogłoby być przedstawiane jako straszenie wojną. Jako analityk zastanawiam się czy mógłbym doradzać, by ze spraw bezpieczeństwa uczynić hasło przewodnie kampanii".

Ab/rp.pl