19 listopada tzw. Komitet Obrony Demokracji obchodził pierwsze urodziny. Lider ruchu, Mateusz Kijowski, nie jest jednak zbytnio zadowolony. Wygląda na to, że również i on zauważył, że KOD gaśnie w oczach.

Politycy opozycji (nawet tej totalnej) powoli odcinają się już od Komitetu Obrony Demokracji, kolejne manifestacje są coraz mniej liczne i chyba nawet lider ruchu przestał śnić o przewrocie na miarę "Solidarności" kierowanej przez Lecha Wałęsę (choć może wiarygodność obu liderów jest podobna...). Kijowski z okazji "roczku" wystosował do działaczy list zatytułowany "Rok to nie wyrok", który opublikował na Facebooku.

"Nie jest dzisiaj czas na celebrowanie. Ale jest czas na refleksję. Pomyślmy, jak wrócić do świeżości naszego ruchu sprzed roku. Jak wrócić do jedności celów i szacunku dla wielości pomysłów. Jak nie dać się wepchnąć w korporacyjność i hierarchiczne rządy- roztrząsa Kijowski.

Lider KOD wzywa członków i sympatyków ruchu do "działania i pracy". Mateusz Kijowski podkreśla, że na razie "mimo wielu cząstkowych sukcesów na naszej drodze, nie możemy jeszcze oddać się świętowaniu". Pytanie, o jakich sukcesach mowa- skłóceniu Polaków czy może zakłóceniu pogrzebu "Inki" i "Zagończyka" perfidną i groteskową prowokacją?

"Celebrować będziemy, kiedy faktycznie obronimy demokrację"- zapowiada szumnie. Zżera nas ciekawość, co lider KOD przez to rozumie... 

ajk/Fronda.pl