Każdy z nas pewnie ma w lodówce resztki ze świąt Wielkanocnych. Zastanawiamy się co z tym zrobić: wyrzucić czy nie? Oczywiście nie wyrzucamy jedzenia ale myślimy co z tego można przygotować. I oto pomysł: zupę soliankę!
 
Bazą solianki jest wywar: mięsny, rybny lub grzybowy. Zupa musi być słona, kwaśna i pikantna, dlatego dodaje się do niej oliwki, kapary, kiszone ogórki/korniszony, cebulę, dużo przypraw, mięso, kiełbaski. Soliankę powinno się jeść ze śmietaną, żeby była jeszcze kwaśniejsza, a co niektórzy kładą sobie jeszcze plasterek cytryny.
 
Najlepiej zupa smakuje po trzech dniach, kiedy wszystkie składniki się po prostu przegryzą. 
 
Soliankę gotuje się prosto, trzeba tylko uważać, żeby nie przesadzić z solą, bo składniki same w sobie są słone, a zupa na drugi dzień jest bardziej słona niż zaraz po ugotowaniu. I nie należy też rozgotowywać składników, mają one mieć konsystencję "al dente", więc praktycznie wszystko dodaje się pod koniec.
 
Smaczengo w takim razie!
 
mm