Spośród 20 kościołów członkowskich niemieckiego stowarzyszenia kościołów ewangelickich (EKD) jedynie dwa są prowadzone przez kobiety. „Nie chodzi o to, że nie mamy wystarczająco dużo odpowiednio uzdolnionych kobiet. One po prostu często tego nie chcą” – mówi Annette Kurschus, prezes Kościoła Ewangelickiego Westfalii.

Słowa padły na konferencji protestantów poświęconej zagadnieniu roli kobiet w Kościele, polityce i społeczeństwie. Według Kurschus, kobiety po prostu nie chcą przewodniczyć ewangelickim kościołom. Rozumieją, że oznaczałoby to rezygnację z wielu spraw dotyczących rodziny. Dobrym przykładem takiej postawy jest sama Kurschus. Jest prezesem jednego z ewangelickich kościołów, ale nie ma męża ani dzieci. „Spóźniłam się na to i już tego żałuje” – wspomina Kurschus.

Rozważając dopuszczanie świeckich kobiet do kolejnych stanowisk w Kościele katolickim warto wziać pod uwagę przykład protestantów. Ile kobiet tak naprawdę będzie chciało poświęcić się tak odpowiedzialnej, a przez to czasochłonnej pracy? Ile z nich, tak jak Kurschuss, będzie potem tego żałować, tęskniąc za rodziną?

Pac/kat.net