"W najbardziej reprezentacyjnym punkcie stolicy, gdzie są Pałac Prezydencki, Uniwersytet i Zamek Królewski, powstał klub o takiej działalności? I to dokładnie naprzeciw kaplicy Res Sacra Miser i figury Matki Bożej Pasawskiej. To święte miejsce" - komentuje ks. Jacek Siekierski, rektor kościoła św. Anny, który jako pierwszy zorientował się, jaki lokal powstał w sąsiedztwie.
 
Ks. Siekierski dodaje, że także wierni byli zdziwieni faktem otwarcia klubu go-go w pobliżu kościoła. Pytali duchownego, kto mógł wyrazić na to zgodę. "Nie zamierzam rozpętywać wojny o moralność. Każdy ma sumienie. Pytam tylko: czy Krakowskie Przedmieście to odpowiednie miejsce dla tego typu klubu?" - zastanawia się rektor kościoła św. Anny. Także ks. Bogdan Bartołd z Archikatedry św. Jana Chrzciciela uważa to za skandal i wstyd.

Ale nie tylko duchowni oburzają się na nowy lokal. Zaniepokojeni są także kombatanci Batalionu AK "Parasol", bo Krakowskie Przedmieście 55 to dla nich symbol. "W środę zreferuję sprawę kolegom z Zarządu Głównego i zaproponuję im zajęcie stanowiska w obronie tradycji" - zapowiada w rozmowie z Gazeta.pl Tadeusz Filipkowski ze Światowego Związku Żołnierzy AK.

Ks. Bogdan Bartołd ma inną taktykę. "Pójdę nawracać. Pan Jezus też się z grzesznikami zadawał. Gotów jestem rozmawiać z tymi ludźmi, by im wytłumaczyć, że tego typu lokal w najpiękniejszej części mojej parafii nie przynosi splendoru" - mówi duchowny.

Więcej o bulwersującym lokalu na Krakowskim Przedmieściu można przeczytać TUTAJ
 
MBW/Warszawa.gazeta.pl