Prawica polska wpadła w zachwyt. Prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump! A we mnie to drugie zdanie wywołuje ciarki strachu o Amerykę, świat i Polskę. Przyglądam mu się w Nowym Jorku od 30 lat i nie mam za grosz zaufania, jak większość nowojorczyków. On sam miał na inauguracji tak zaciętą minę, jak gdyby się przeląkł, że ten numer wyszedł mu za dobrze. Bez cienia radości.

Nie chodzi o konserwatywny program polityczny. Jego wiceprezydent Mike Pence jest bardziej zachowawczy. Mimo to nie wywołałby tak wielkich protestów liberalnej lewicy, gdyby został prezydentem. Chodzi o styl bycia Trumpa, który ujawnia cechy charakteru prezydenta. Zaś charakter doprowadzi do czynów najpotężniejszego człowieka na ziemi. Kiedy ma pod ręką guzik atomowy, nie może być osobnikiem impulsywnym i próżnym. Gdy przewodzi supermocarstwu o władzy życia i śmierci rodzaju ludzkiego, to nie wolno być odruchowym kłamcą. W chwili wielkiego kryzysu, jak między USA i ZSRR o rakiety jądrowe na Kubie, obywatele muszą ufać swojemu przywódcy, jak J.F. Kennedy’emu.

Republikanin gen. Collin Powell, dowódca wojsk koalicji w wojnie w Zatoce Perskiej, były doradca d.s. bezpieczeństwa i były sekretarz stanu nazwał Trumpa „narodowym wstydem” i „międzynarodowym pariasem”. Z departamentu stanu odchodzą zastępcy sekretarza stanu, państwowcy służący w różnych administracjach, którzy nie chcą brać udziału w bardzo ryzykownej grze nowego prezydenta. W grze o co? O polepszenie losu robotników amerykańskich przez protekcjonizm handlowy? Wolne żarty, żeby miał o to dbać gabinet miliarderów. Tu chodzi o nasycenie próżności nowego prezydenta. Pragnie wywrócić światowy ład aby przejść do historii. Jak Cezar, czy jak Neron?

Publicznie podważył wiarygodność amerykańskich agencji wywiadu. Poczym stanął w siedzibie CIA na tle ściany żałobnej z nazwiskami agentów, którzy polegli na służbie i – kłócił się z mediami broniąc przed krytyką swoich kłamstw. Wywyższył się na grobie bohaterów, gdy sam wykręcił się od wojska. Nawet życzliwa mu konserwatywna Fox TV udowadnia mu fałsze.

Porównuje się Trumpa do Ronalda Reagana. A to błąd. Reagan był opanowany i miał przyjazne usposobienie. Zanim trafił do Białego Domu przez osiem lat był gubernatorem Kalifornii. To najważniejszy stan USA o gospodarce większej, niż ma większość państw. Tam nauczył się rządzenia w demokracji. Ale Trump nie ma o tym pojęcia. Jego firma nie jest nawet spółką publiczną akcyjną, której prezes odpowiada przed udziałowcami. Nie przywykł do odpowiedzialności przed kimkolwiek za słowa i czyny.

Porównuje się Trumpa do Jarosława Kaczyńskiego. Znowu błąd! Prezes PiS prywatnie jest skromnym człowiekiem. Unika blichtru, ale na wskroś poznał materię rządzenia. To ktoś w rodzaju władcy filozofa. Kiedy dla Trumpa liczy się bardziej styl, niż substancja rzeczy, to dla Kaczyńskiego styl nie liczy się prawie wcale, chodzi mu tylko o substancję. I gdzie tam hotelarzowi do intelektualisty z Żoliborza!

Polska prawica zachwyca się Trumpem, gdyż występuje w roli nacjonalisty. „America First” jak „Poland First”. Ale co dobre dla USA, to wcale nie musi być dobre dla RP. Jaki będzie wynik zbliżenia z Putinem, gdy do rozgrywki z zimnym KGB-istą bierze się facet o osobowości nastolatka i bez wiedzy o polityce międzynarodowej? Trump osłabia Unię Europejską i NATO, dwa filary bezpieczeństwa Polski. Trzecim filarem są USA, lecz ten filar może usunąć jednym ruchem w nowej Jałcie, którą zaproponuje mu Putin.

Media prawicowe w Polsce biorą na siebie dużą winę ukrywając przykre informacje o Trumpie i demonach, jakie budzi. Krytykę sprowadzają do wyskoków „lewaków”. Dla doraźnej korzyści w walce z lewicą gwałcą etykę dziennikarską i prawdę. Pora ochłonąć koledzy i koleżanki. Pół prawdy jest całym kłamstwem.

Krzysztof Kłopotowski/sdp.pl