Były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych ujawnia w wywiadzie kilka spraw, które bez wątpienia rzucają nowe światło na „śledztwo” smoleńskie. „Nie otrzymywaliśmy dokumentów, nie nagłaśniano tego, że Rosjanie łamią załącznik trzynasty. Nie było wsparcia, były wręcz naciski, kiedy chciałem wyjechać z Moskwy, bo pozostawiony bez tłumacza, wiedziałem już, że nic nie mogę zrobić”- wyznaje Klich. „Nie wiem, dlaczego milczą”- mówi o komisji Millera. „Nie wierzę w dwa wybuchy na pokładzie tupolewa, ale to powinna wykluczyć komisja Millera. To oni pracowali przez wiele miesięcy nad tym materiałem. Nie wiem, dlaczego milczą. Zwłaszcza dziś, kiedy coraz większą rolę zaczynają odgrywać teorie spiskowe”- przekonuje były polski  akredytowany przy MAK.



„Nie sprawdzaliśmy wersji zamachu” - przyznaje gość RMF FM. „Patrząc na to, co w tej chwili się dzieje, uważam, że to powinno było zostać zbadane”- dodaje. „Tendencja była taka, żeby pokazać, że to piloci zawinili. Od początku mojej pracy jako akredytowanego przy komisji MAK, miałem wrażenie, że ze strony polskiej jest tendencja, żeby pokazać, że to piloci są winni katastrofy. Nie wiem, czyja to była koncepcja, ale ja nie chciałem obciążania winą pilotów”- wspomina gość RMF FM.

 

Ł.A/RMF.fm