Lider tzw. Komitetu Obrony Demokracji, Mateusz Kijowski, w telewizji Polsat News opowiadał o wczorajszych wydarzeniach. Działacze KOD usiłowali zakłócić uroczystości pogrzebowe żołnierza i sanitariuszki wileńskiej AK, którzy po latach doczekali się wreszcie godnego pochówku.

Jak informują działacze Komitetu Obrony Demokracji, na uroczystości pogrzebowe "Inki" i "Zagończyka" przyszli w tym samym celu, co wszyscy uczestnicy- aby złożyć hołd bohaterom i pomodlić się za ojczyznę. Mieli zostać pobici przez ONR-owców, a policja wyprowadziła Kijowskiego i KOD z uroczystości, ponieważ nie była w stanie ochronić ich przed "chuliganami". Jeden z "koderów" miał zostać pobity. Na dowód tego Radomir Szumełda pokazał na Twitterze zdjęcie swojej zabandażowanej ręki, próżno jednak wydusić od niego, kiedy, w jaki sposób i w jakich okolicznościach został poturbowany.

"Wydarzyło się tyle, że zostaliśmy zaatakowani - najpierw ja i nasz koordynator pomorski, Radek Szumełda, gdy szlilśmy na uroczystości, bez żadnych flag, transparentów… Zaczęli pokrzykiwać. Potem w tłumie otoczyli nas bandyci - zaczęli szarpać Radka, szturchać, policja wyzwoliła go z tego otoczenia. Z ręki ciekła mu obficie krew, sanitariusza z karetki owinęła… (…) Policja poprosiła nas, byśmy wyszli, nie chcieliśmy ryzykować życiem…"- opowiadał Mateusz Kijowski. Być może lider KOD i Szumełda rzeczywiście przyszli na uroczystości bez flag czy transparentów KOD-u, jednak takie "gadżety" są doskonale widoczne na filmie, gdzie widać, jak policja eskortuje Kijowskiego i działaczy KOD spod Bazyliki.

Lider Komitetu Obrony Demokracji pyta, czy działaczom jego ruchu nie wolno być na pogrzebie. Oczywiście, wolno każdemu, tylko bez manifestacji politycznych. Można było np. zaapelować na Facebooku czy Twitterze, by działacze przyszli bez symboli ruchu, jednak najwyraźniej chodziło o prowokację.

"Mieliśmy strefy nur fur Deutsche, teraz będą strefy dla prawdziwych Polaków?"- zapytał Mateusz Kijowski, tłumacząc, że nie zgadza się na "zawłaszczanie historii przez jedną opcję polityczną".

Czy przywracanie pamięci o bohaterach, zapewnienie im godnego pochówku i dbałość o pamięć o nich jest rzeczywiście "zawłaszczaniem", czy oddaniem Żołnierzom Niezłomnym tego, co im się od lat należało, a żadna władza przed PiS nie podjęła w tym kierunku tak ważnych działań? Trudno przypomnieć sobie jednak, by wcześniej czołowi działacze KOD szczególnie interesowali się Żołnierzami Wyklętymi czy chętnie uczęszczali na Msze Święte. A co do zawłaszczania historii, warto przypomnieć sobie chociażby Ś.P. Władysława Bartoszewskiego, który wyrósł na swego rodzaju "Twarz Powstania Warszawskiego", choć są pewne wątpliwości co do jego przeszłości; a z drugiej strony: innych weteranów Powstania, którzy w Wolnej Polsce żyli i umierali w nędzy. Nie przemawiali na uroczystościach rocznicowych, nie stali w pierwszym szeregu. Podobny los spotkał bohaterów "Solidarności", takich jak Ś.P. Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda. Przez lata natomiast "Solidarność" kojarzono wyłącznie z obecną poseł Henryką Krzywonos czy byłym prezydentem Lechem Wałęsą, którzy... Wcale nie sympatyzowali z żadną opcją polityczną i wcale nie pokazywali się na konwencjach wyborczych konkretnego kandydata na prezydenta?

JJ/Fronda.pl