Lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski, skompromitowany sprawą alimentów i faktur, o samej naturze jego działalności politycznej nie mówiąc, napisał... książkę. To nie żart. Publikacja nazywa się "Buntownik", a Kijowski pozuje w niej na przywódcę stojącego na czele ruchu walki z groźną władzą!

Całe clue dostępne jest na stronie książki, buntownik.eu. "Jesienią 2015 roku władzę w Polsce przejęli populiści. Wielu Polaków zaniemówiło z niedowierzania [...]. W Polsce rozpoczęła się populistyczna rewolucja, która za cel ataku obrała liberalne państwo prawa i jego obywateli. Polacy nie byli przygotowani na zamach na demokrację. Większość była zagubiona w nowej sytuacji" - reklamowana jest książka Kijowskiego.

"Nie wszyscy jednak chcieli patrzeć biernie na niszczenie Polski przez partię Kaczyńskiego, która swoje populistyczne projekty obudowywała socjalnymi hasłami i narodową retoryką. Jednym z pierwszych buntowników, którzy pociągnęli za sobą innych, był Mateusz Kijowski" - czytamy dalej w niesamowitej opowieści o kulisach walki z morderczym rządem PiS.

"Z dnia na dzień skromny informatyk, borykający się z trudnościami życia codziennego hipster z pod Warszawy stał się postacią rozpoznawalną na całym świecie. Przywódcy Unii Europejskiej, szefowie partii opozycyjnych w Polsce, dziennikarze zarówno krajowych jak i światowych mediów – wszyscy zabiegali o kontakty z „buntownikiem” Kijowskim. Mateusz, tym samym, stał się wrogiem numer jeden polskich populistów" - kwitnie dalej radosna twórczość autorów reklamy.

Wreszcie czytamy o wybuchu... "afery fakturowej". "W przestrzeni publicznej pojawiły się zarzuty, że Kijowski okrada swoją organizację [...]. omimo znalezienia się pod medialnym pręgierzem, wbrew całej machinie opresji populistycznego reżimu w Polsce, na przekór oportunistom i uzurpatorom Buntownik nie pozwolił się złamać. Jego historię będzie można już niebawem przeczytać w języku polskim" - czytamy.

Brzmi to jak naprawdę kiepski żart. Ale to nie jest żart, tylko prawda. I nie dość na tym - książkę wydano nie w Polsce, a... w Wielkiej Brytanii. Bo nad Wisłą panuje złowrogi reżim! "Buntownik nie może zostać wydany i rozprowadzany oficjalnymi kanałami dystrybucji w Polsce. Niestety, kraj pod pewnymi względami cofa się do czasów wczesnego PRL‑u" - czytamy na buntownik.ue.

Trzeba przyznać, że takiej publikacji jeszcze w Polsce nie mieliśmy. Szef Komitetu Obrony Demokracji pobił po prostu wszystkie rekordy...

mod