Alimenty? Inni też ich nie płacą! Tak mniej więcej zareagował Mateusz Kijowski zapytany o kwestię nieuregulowanych zaległości wobec własnych dzieci. 

W ostatnich wewnętrznych wyborach Komitetu Obrony Demokracji na Mazowszu Mateusza Kijowskiego poparło prawie 500 członków KOD. Kijowski w wywiadzie dla TVN24 nie widzi powodu, dla którego miały rezygnować z przewodniczenia ruchowi jeszcze przed wyborami szefostwa ruchu:

"To byłoby dosyć absurdalne. Po pierwsze, od tym, kto pełni funkcję w stowarzyszeniu, decydują członkowie, a nie poszczególne osoby. Mamy demokrację, walczymy o demokratyczne reguły" - powiedział Kijowski.

Jak dodawał, komentując swoją wygraną na Mazowszu:

"To więcej głosów, niż wiele regionów ma członków w Polsce. To bardzo duże poparcie i nie bardzo widzę powód, żebym miał w tej chwili z czegokolwiek rezygnować".

Pytany o mętne tłumaczenia dotyczące tzw. afery fakturowej i dziesiątek tysięcy złotych jakie otrzymywał z KOD, zarzekał się:

"Jestem mocno niedoświadczony, dopiero od roku funkcjonuję w przestrzeni publicznej i w sytuacji takiej gwałtownej nagonki być może nie zawsze wypowiadałem się jak rasowy polityk, nie mając całego zaplecza, które by mnie przygotowywało, zawsze starałem się mówić prawdę".

Gdy został zapytany o sprawę niepłaconych alimentów (wg tygodnika "Wprost" wynoszą one 220 tys. zł), odpowiedział rozbrajająco:

"Jak się nie ma czego czepić to są przypominane alimenty. Kilkaset tysięcy Polaków ma podobne problemy!".

Przy okazji Kijowski dementował informację, jakoby KOD miał wystartować w wyborach parlamentarnych:

"Jestem przeciwny udziałowi KOD w walce o władzę. KOD powinien być ruchem obywatelskim, silnym partnerem dla partii politycznych, a najchętniej dla koalicji partii politycznych, które by stworzyły jakąś koalicję".

emde/TVN 24