Według Dariusza Rosatiego Grecy przyjęli "fatalną taktykę negocjacyjną", ogłaszając, że chcą otrzymać 280 mld euro reparacji wojennych. Żądanie to Rosati nazywa zresztą "nierealistycznym", przekonując, że jest to tylko postulat wymyślony na użytek polityki wewnętrznej. Rosati dodaje, że Cipras musi sobie świetnie zdawać sprawę z tego, że wysuwanie podobnego żądania "cholernie utrudnia mu negocjacje w Berlinie" w sprawie dalszej ewentualnej pomocy finansowej.

To, co robi dziś Grecja, Rosati uznał za "nieprawdopodobną amatorszczyznę" i "politykę prowadzoną przez ludzi, którzy pierwszy raz znaleźli się w rolach, które wymagają ogromnej odpowiedzialności i rozwagi". Politycy greccy "kompletnie się w tym pogubili". Rosati nie ma wątpliwości, że społeczeństwo to dostrzeże i, prędzej czy później, odstawi Ciprasa na boczny tor. Jednak w między czasie może dokonać się w Grecji wiele złego.

Zdaniem Rosatiego nie można porównywać w kontekście reparacji pozycji Grecji i Polski, bo w przypadku Aten kwestia ta została już ostatecznie zamknięta po konferencji w latach 60-tych.

"W przypadku Polski i my mieliśmy sprawę formalnie rozstrzygniętą w latach 50., kiedy byliśmy niesuwerennym krajem i Związek Radziecki niejako za nas podjął decyzję, że nie będziemy ubiegać się o odszkodowania od Republiki Demokratycznej Niemiec" - powiedział Rosati. "Można powiedzieć, że tamte ustalenia straciły po '89 roku ważność" - dodał.

Profesor przypomina jednak, że także Polska - w 1991 roku - podpisała z Niemcami układ o przyjaźni i współpracy, a jego częścią były również odszkodowania, które Polska wówczas dostała. "Myślę, że w tej chwili, po 70 latach od zakończenia wojny, stawianie tej sprawy jest niecelowe i nie na miejscu" - mówi były minister spraw zagranicznych. Rosati przyznaje, że odszkodowania niemieckie "z całą pewnością nie wyrównały krzywd i zniszczeń, jakie Polska poniosła", ale z drugiej strony powstaje pytanie, ile pokoleń w przód "może być obciążone taką odpowiedzialnością?".

Zdaniem Rosatiego musimy starać się przede wszystkim o to, by Niemcy przychylnie podchodziły do naszych interesów i były naszym partnerem.

***

Uważamy przeciwnie, to znaczy, że sprawiedliwośći musi stać się zadość, a Niemcy powinny zapłacić za krzywdy, jakie wyrządziły Polsce. W związku z tym znowu pytamy: nie czy, ale kiedy przyjdzie właściwy czas na wystawienie Niemcom rachunku za II wojnę światową, za zniszczone miasta, zrujnowaną gospodarkę i miliony ofiar ludzkich. Może do takiego postawienia polsko - niemieckich rozliczeń trzeba jeszcze odsunąć od władzy Platformę Obywatelską?

Tadeusz Grzesik

onet.pl/fronda.pl