Beata Kempa zapewniła, że w czasie powrotu rządowej delegacji z Londynu nie złamano procedur, w tym instrukcji HEAD, regulującej zasady przewozu VIP-ów.

Szefowa kancelarii premiera odniosła się w radiowej Jedynce do artykułu z "Dziennika Gazety Prawnej" pod tytułem "Tupolewizm na pokładzie embraera". Gazeta opisała incydent, do którego miało dojść przed tygodniem na lotnisku w brytyjskim Luton.

Beata Kempa zapewniła, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. "To, że się niektórym, którzy nie chcieli opuścić miejsc w samolocie, to nie podobało, to ja z tym dyskutować nie będę. Dla mnie świętą wolą, dla koordynatora lotu, była decyzja pilota, mimo że wcześniej wszystko zostało wykonane zgodnie z prawem i zgodnie z instrukcją HEAD dla lotów cywilnych” - powiedziała szefowa kancelarii premiera, która koordynowała lot polskiej delegacji.

We wczorajszej publikacji " Dziennika Gazety Prawnej" czytamy, że tydzień temu, gdy delegacja rządu wracała z konsultacji międzyrządowych w Londynie zapadła decyzja o tym, że rządowym embraerem do kraju wrócą przedstawiciele władz, ale też i dziennikarze, którzy przylecieli do Wielkiej Brytanii wojskową Casą. Według "DGP" okazało się, że embraer z tak dużą liczbą pasażerów nie może odlecieć i zaczęły się negocjacje, kto ma opuścić pokład i poczekać na lot Casą.

Na pokładzie przeciążonej maszyny mieli się znaleźć m.in. premier Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki szefowie MON, MSWiA i MSZ oraz generał Marek Tomaszycki.

emde/IAR