Minister Rozwoju Mateusz Morawiecki zaprezentował pakiet 100 zmian dla polskich firm przygotowany przez jego resort. Czy te zmiany rzeczywiście pomogą polskim przedsiębiorcom? O opinię poprosiliśmy Cezarego Kaźmierczaka - prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

 

Jak Pan ocenia zmiany proponowane przez Ministerstwo Rozwoju? Które z nich są najważniejsze i jak wpłyną na polskich przedsiębiorców?

Oceniam ten projekt bardzo pozytywnie. Jest to krok w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że to, co zostało zapowiedziane, zostanie zrealizowane i pójdą za tym dalsze kroki. Oczywiście trudno rozwiązać wszystkie problemy polskiej gospodarki jednym pakietem ustaw, ale widać w tym zestawie zmian ważną zmianę filozofii państwa.

To znaczy, w jaki dokładnie sposób?

Pierwszą istotną kwestią, w której widać zmianę w podejściu do funkcjonowania państwa jest sfera administracyjno-sądownicza. W tym względzie w pakiecie zmian proponowanych przez Ministerstwo Rozwoju ważne jest to, że od teraz będziemy mieli rozróżnienie pomiędzy tymi obywatelami, którzy pomylili się przy różnych zawiłych procedurach administracyjnych i podatkowych oraz tymi, którzy są zwykłymi świadomymi defraudantami. Do tej pory panowała taka filozofia, że rządu to generalnie nie obchodzi, czy nieprawidłowości były celowe, czy powstały przez pomyłkę. Najwyższy czas na zmiany w tym zakresie, bo taki stan rzeczy rodził całą głębie niesprawiedliwości.

Co jeszcze jest szczególnie istotne w zmianach proponowanych przez Ministerstwo Rozwoju?

Druga ważna kwestia to odejście państwa polskiego od znęcania się nad najsłabszymi, co do tej pory było domeną naszego kraju. Mam tu na myśli sytuację małych firm na wsiach czy w małych miasteczkach, które osiągają kilka tysięcy obrotu miesięcznie. Do tej pory niezależnie od tego, czy firma miała 2 tys. obrotu, czy o wiele więcej, rząd chciał od niej ponad tysiąc zł składki na ZUS. W efekcie tej sytuacji ponad 700 tys. ludzi znalazło się w szarej strefie, nie dlatego, że są tacy źli, tylko dlatego, że nie stać ich na legalną działalność, skoro rząd odbierał im większość pieniędzy. Do tej pory przez lata praktykowano więc zwykły bandytyzm, bełkocząc przy okazji o równych szansach i ubezpieczeniach. Miejmy nadzieję, że nasz rząd teraz od tego odejdzie i skończy z tym niespotykanym nigdzie indziej na świecie wyzyskiem.

Zmiany w tym zakresie mogą więc szczególnie wspomóc rynek pracy?

Co ważne, większość ludzi, która prowadzi takie małe firmy, nie robi tego dlatego, że chcą zostać wielkimi przedsiębiorcami, tylko po prostu nie ma dla nich innej pracy. Są oni wielokrotnie zmuszeni, by podejmować taką drobną działalność. To nie było dobre, gdy państwo odbierało ludziom 60 proc. dochodów za to, że nie chcieli iść na bezrobocie, tylko chcieli coś robić. Zapowiedź pobierania od małych przedsiębiorstw jednolitej stawki w wysokości 25 proc. obejmującej wszystkie daniny pokazuje, że filozofia naszego państwa nareszcie się zmienia. To naprawdę cieszy. Reszta przepisów proponowanych przez Morawieckiego też jest dobra, nie znajduje tam niczego, co można by skrytykować. Kluczową rzeczą jednak jest zmiana filozofii działania państwa.

Podsumowując ten projekt, można więc stwierdzić, że z jednej strony wprowadza on dobre prawo dla przedsiębiorców, a z drugiej sprawiedliwość w rozpatrywaniu spraw urzędowych, której wcześniej nie było?

Zdecydowanie. To są te dwie główne sprawy na poziomie transcendentalnym, które uważam za najważniejsze w projekcie Morawieckiego.

Możemy więc patrzeć pozytywnie na przyszłość polskiej gospodarki po owej zmianie filozofii?

Raczej tak. Z jednej strony jak mawiał Woody Allen, prognozowanie jest niezwykle trudne, bowiem dotyczy przyszłości, ale z drugiej strony patrząc na obraz zmian zaproponowanych w tym projekcie, możemy patrzeć w tę przyszłość z nadzieją.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW