- Kuba Wojewódzki sugeruje, że się zestarzałeś, zatrułeś alkoholem i grasz „piwną muzykę" - zaczyna dziennikarz "Rz". 

 

- (...) bardzo lubię Kubę i nie ma mowy o żadnym konflikcie. Nie można mieć pretensji do psa o to, że szczeka. Znamy się od lat. Zawsze był inteligentnym człowiekiem i mógł się zająć na przykład wydawaniem poważnego periodyku, czego, zdaje się nawet próbował, ale kariera potoczyła się inaczej. Nikt go nie traktuje poważnie, a widzę, że on chciałby być też trochę autorytetem, a nie tylko trefnisiem. Bynajmniej, nie obrażam się za to, co zrobił, bo w ostatnim czasie przeżyłem dużo większe zmartwienia. Nie cofnę dłoni, gdy poda mi łapę. Ale na pewno nie wystąpię w jego programie, bo jest słaby i służy kreowaniu prowadzącego, nie zaś rozmowie z gośćmi, którzy są kwiatkiem do kożucha. Poza tym, nie jestem błyskotliwy i potrzebuję czasu do namysłu, by sensownie odpowiedzieć na pytanie. A w tego typu rozrywce nie ma czasu na namysł - odpowiada Kazik. 

 

Na pytanie dlaczego Wojewódzki uznawany za jednego z najbardziej wpływowych ludzi mediów, lansuje agresywny styl bycia, ocierający się o rasizm, Kazik odpowiada: "Za to mu płacą. To jest starszy pan, który goni resztkami sił i musi kąsać coraz mocniej, bo inaczej tłuszcza go odrzuci, wydali. Musi się ścigać, bo na jego miejsce czekają młodsi, lepsi i jeszcze bardziej agresywni".

 

Dziennikarz pyta również artystę o piosenkę "Nikomu nie cofam poparcia". - „Bo nikomu nie dałem oparcia". Co prawda, wiele lat temu próbowałem pomóc Unii Polityki Realnej, ale stało się ugrupowaniem kanapowym. Miałem też możność rozmawiać z prezesem Korwin-Mikkem i nieco przejrzałem - tłumaczy Kazik.

 

Muzyk opowiada też o swojej współpracy z Robertem "Litzą" Friedrichem. - Przez wiele lat rezygnowaliśmy ze swojej ortodoksyjności i zbliżyliśmy się do siebie. Każdy: bez wyjątku. Pokazujemy, że można - mówi Kazik. 

 

eMBe/Rp.pl