„Moim zdaniem Kaczyński dąży w tej chwili do wywołania rozruchów i  przeprowadzenia puczu. Mówię to otwarcie, bo widzę ten plan. Najlepiej by było, jakby policja zaczęła strzelać do ludzi, a on wtedy dokonałby przewrotu. On doskonale wie, że żadnych wyborów w Polsce już nie wygra i po prostu w tym upatruje swoją drogę do władzy. Mam nadzieję, że mu się to nie uda” – mówi całkiem poważnie Łoziński, który jest absolwentem Wydziału Fizyki i Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta odnosi się również do ekspertyzy prof. Wiesława Biniendy w sprawie katastrofy Tupolewa. „Wiesław Binienda na zamówienie polityczne plecie bzdury, bo nie wierzę, żeby absolwent politechniki nie wiedział, że plecie takie bzdury na temat fizyki. Wiesław Binienda nie jest ani fizykiem, ani profesorem fizyki, bo ukończył Wydział Samochodów i Maszyn Roboczych na Politechnice Warszawskiej. Ma doktorat.  Jeśli ktoś mnie pyta, gdzie w jego obliczeniach jest błąd, odpowiadam: wszędzie, bo on nie znał danych” - mówił gość Moniki Olejnik w Radio Zet.


Według dziennikarza Binienda nie miał danych do przeprowadzenia eksperymentu, w którym badanoby Tupolewa. „Wiesław Binienda zastosował niedopuszczalne metody badawcze. Żeby zbadać wytrzymałość czegokolwiek, trzeba bardzo dobrze znać budowę tego czegoś. Trzeba by dysponować dokumentacją techniczną tego konkretnego samolotu, a poza tym wykonać pomiary, bo coś mogło zostać wykonane niezgodnie z projektem. Wiesław Binienda tego nie zrobił i nie ma dostępu do dokumentacji technicznej” - mówił. Wcześniej Łoziński opisał karierę prof. Biniendy na portalu kontrateksty.pl. Łoziński napisał, że Binienda nie jest ani profesorem w polskim tego słowa znaczeniu, ani fizykiem, ani ekspertem NASA i obecnie wcale w NASA nie pracuje, a w ekspertyzie o katastrofie Tupolewa jest błąd na błędzie. Teraz po raz kolejny nie zgodził się z ekspertem komisji Macierewicza w kwestii niemożliwości katastrofy samolotu przez brzozę. „Po pierwsze, brzoza nie jest miękkim drzewem. Po drugie, to jest niewłaściwy parametr, bo do tego, żeby określić, czy drzewo się złamie przy takim uderzeniu, jest parametr odporności na zginanie. Ważna jest odległość  od podpory, czyli od ziemi i proporcji między tą częścią, która jest od ziemi, a tą częścią, która jest wyżej. Od tego zależy to czy to drzewo się złamie, a nie od tego czy ono jest miękkie czy twarde. Od tego również, ale to jest sprawa zupełnie drugorzędna.

 

Ł.A/Radio Zet