Publicystyka „Gazety Wyborczej” nawet nie udaje, że w całej dyskusji chodziło o samą kobietę, prawo skazanych za bicie dzieci do pracy w szkole. Ona otwarcie oznajmia, że problemem jest Kościół, katecheza w szkole i ludzie, którzy nie wyznają lewackich poglądów na wychowanie, którzy chcą dzieci wychować do „pokory i posłuszeństwa”.

„Wychowanie do pokory, posłuszeństwa i bojaźni bożej to dla wielu w Polsce ciągle ideał” - oznajmia Siedlecka i sugeruje, że to jest główny problem. „Problem też w tym, że wychowanie polska szkoła praktycznie zostawiła Kościołowi, który robi to na lekcjach religii. Poglądy zaś Kościoła na wychowanie "Ewa T." odzwierciedla chyba wiernie: posłuszeństwo autorytetowi rodziców, pokora, dyscyplina. I "karcenie" - jak trzeba. To element pojęcia "tradycyjnej rodziny". "Ewa T." zapomniała o elementach kluczowych -miłości i współczuciu. Ale Kościół, dając jej magisterium z teologii i rekomendując na katechetkę, tego nie zauważył” - oznajmia Siedlecka.

A w podsumowaniu wskazuje, że problemem jest szkolna katecheza. „Może po raz kolejny należy postawić pytanie: czy w szkole powinny być nauczane treści, na które nie ma ona żadnego wpływu?Bo Kościół katolicki - jak każde inne wyznanie - ma prawo nauczać tego, co uzna za stosowne. Ale na własny rachunek i odpowiedzialność”.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o troskę o dzieci redaktorów „GW”. Im nie jest wszystko jedno, tylko w jednej sprawie, by dokopać Kościołowi. Wszystko inne to tylko narzędzia.

Tomasz P. Terlikowski