Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jakie jest zdanie Pana Profesora o ostatnim przemówieniu Junckera? Na co warto zwrócić uwagę Pana zdaniem?

Prof. Karol Karski, europoseł PiS: Przemówienie to wcale nie było przełomowe. Sprowadzało się wręcz do banałów typu: więcej Unii w Europie, więcej Europy w Unii itp. Pan Juncker wyraźnie zaczyna troszczyć się o swoją karierę.

To znaczy?

Okazał to wspominając, że należy połączyć funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej z szefem Komisji Europejskiej. Równocześnie mówił o odrębnych liniach finansowych dla strefy euro w budżecie po stworzeniu nowego urzędu unijnego. Trudno powiedzieć na ile jego pomysły są realne, a na ile to tylko „zaklęcia”. Jednocześnie warte jest podkreślenia to, że proces ten ma się odbyć w ramach obowiązujących traktatów. Tworzenie w obrębie budżetu Unii, wewnętrznego budżetu dla strefy euro, byłoby ich naruszeniem. Sytuacja ta powoduje, że ciężko jest odnieść się do tych zapowiedzi z powagą. Same wizje pana Junckera są ważne, natomiast pytanie, na ile są one możliwe do zrealizowania, to już osobna kwestia.

Do czego on dąży?

Wiadomo, że Juncker jest federalistą, przez co zawsze będzie dążył do zmniejszenia wagi państw narodowych na rzecz Unii Europejskiej. W pewnym sensie rozumiem pana Junckera, który pochodzi z Luksemburga. Będąc przyzwyczajonym do warunków tak małego kraju, trudno się nie dziwić, że jest on przyzwyczajonym do tego, iż rządzą po prostu więksi sąsiedzi.

Miał zwrócić uwagę na Polskę…

W wielu polskich mediach zapowiadano, iż Juncker ma odnieść się do spraw polskich. Jednak słowo „Polska” nie padło ani raz w trakcie tego wystąpienia. Styl przemówienia Junckera był formalnie wzorowany na amerykańskim orędziu o stanie państwa. Jednak z tą różnicą, że nie miał w ogóle istotnej treści.

Wspomina Pan Profesor, że w tym przemówieniu nie było żadnych rewelacji, żadnych przełomów. Dlaczego zatem media lewicowe w Polsce mówią zupełnie coś innego? Czy ktoś może mieć interes w tym, aby rozsiewać nieprawdziwe informacje? Jeśli tak, to czemu miałoby służyć załamywanie prawdy o przemówieniu Junckera?

Trudno jest mi się odnieść do tej kwestii. Ja osobiście wypowiadam się w mediach, które mają racjonalne spojrzenie na to, co się wydarzyło, co zostało powiedziane. Nie wiem jak wyglądała sprawa transmisji tego przemówienia przez media polskie, natomiast wiem, że media zagraniczne w ogóle nie zwracały na ten fakt uwagi, z tego, co mi wiadomo, to tylko jedna, mała niszowa telewizja niemiecka podjęła się – ale to w ramach zapchania dziury – transmisji.

W marcu bieżącego roku rozpoczął się w UE „czas refleksji”, zainicjowany stworzeniem „białej księgi” i pięciu scenariuszy dla Unii Europejskiej po Brexicie. Tzw. biała księga przedstawia możliwe sytuacje w UE w 2025. Na ile opcje proponowane przez KE są prawdopodobne?

Mamy do czynienia z sytuacją, w której sprawa Brexitu nie została wcale podniesiona. Brak jest głębszego spojrzenia na sprawę, na to, co po stronie Unii doprowadziło do kryzysu. Komisja Europejska planuje różnego rodzaju warianty rozwoju. Z pewnością będzie to Unia słabsza. Natomiast będzie tutaj nie więcej Europy w Europie, tylko raczej więcej Niemiec w Europie, pytanie jak daleko może to sięgnąć? Nie po to, zaliczamy się do państw, które wygrały II wojnę światową, aby dziś Europa w wielu aspektach wyglądała tak, jakby to Niemcy były zwycięzcą.

Myślę, że większość komentatorów w Polsce spodziewała się, że Juncker w tym przemówieniu wspomni o Polsce. Co się takiego stało, ze jednak o Polsce nie padło ani jedno zdanie, zdanie, które miałoby nas po raz kolejny zbesztać?

Pewne agencje zachodnioeuropejskie dokonywały sondaży, co powinien powiedzieć Juncker, a czego nie powinien powiedzieć. Była taka diagnoza, że byłoby jego największym błędem, gdyby w tym wystąpieniu zaatakował Europę Środkowo-Wschodnią. Widać, że wyciągnął z tego wnioski i Polska nie została w żaden sposób zaatakowana, co może oznaczać, że jest na drodze do zdroworozsądkowego myślenia.

Jak Polska powinna patrzeć na pomysły Junckera, wiedząc, że jego koncepcja Unii jest zupełnie inna niż wola Narodu Polskiego?

Od początku wiadomo było, że będzie to wizja, w której będzie on dążył do federalizacji Unii Europejskiej. Juncker chce stworzyć jedno wielkie państwo o nazwie Unia Europejska, a tymczasem państwa członkowskie nie chcą przestać istnieć. Raz jeszcze podkreślę, że Juncker pochodzi z państwa, które można przejechać autem w każdą stronę w ciągu pół godziny. Luksemburg jest niezmediatyzowanym w XIX w. księstwem niemieckim. Polacy mają zaś ponad tysiącletnią tradycję państwowości. Mają duże państwo, którego nie chcą się pozbywać na rzecz jednego wspólnego, europejskiego państwa.

Jednak projekt Junckera wydaje się posuwać naprzód…

Projekt zaproponowany przez Junckera posuwa się do przodu tylko dlatego, że Niemcy chcą przejąć więcej władzy w Europie. Krokiem pierwszym było ingerowanie ich w wybory prezydenckie we Francji, w przypadku tej kadencji, jak i poprzedniej. Z takimi prezydentami Francja jest o wiele słabsza.

Nie możemy dać się wciągnąć w powielanie poglądów ludzi twierdzących, że jesteśmy dziś wielkim beneficjentem UE. Unia Europejska również korzysta na tym, że my do niej należymy. Korzyści są wzajemne. Dlatego też nie ma mowy, abyśmy prowadzili politykę podległą, poddańczą. My z pewnością jasno i wyraźnie będziemy podkreślać polski interes, mimo iż z pewnością wielu się to nie spodoba. Jak już wiele razy powiedziano: „Najpierw nie będą nas zauważać, potem będą się z nas śmiać, następnie będą z nami walczyć, a na koniec wygramy”. Naszym zwycięstwem będzie Unia równoprawnych, niepodległych, solidarnych państw, na członkostwie której korzystają wszyscy, taka Unia, jaka wyobrażali sobie jej Ojcowie Założyciele.

Dziękuję za rozmowę.