Piękną homilię o Zmartwychwstaniu wygłosił w warszawskiej Archikatedrze Ksiądz Kardynał Nycz. Wreszcie pojąłem, dlaczego Anioł przy Grobie Pańskim kazał apostołom wrócić do Galilei, by tam odnaleźć Zmartwychwstałego Pana. Że czasem trzeba wrócić do źródeł, do początku, gdzie wszystko się zaczęło…
Wspomniał też Ksiądz Kardynał o Smoleńsku i radził, żeby wyjaśnienie tragedii zostawić tym, którzy są do tego powołani.
Dobrze by tak było, gdyby nie jeden problem – ci którzy zostali urzędowo powołani do wyjaśnienia tragedii, nie całkiem chyba czują to powołanie. Czasem zachowują się wręcz, jakby czuli powołanie do zaciemniania, a nie wyjaśniania tej tragedii.
Mieli dopilnować sekcji zwłok. Spóźnili się, nie dopilnowali.
Mieli przeprowadzić własne sekcje, prawo ich do tego zobowiązywało – nie przeprowadzili, a dopiero po 5 latach zarządzili audyt i teraz sprawdzają rzetelność rosyjskich sekcji. Po pięciu latach!
Mieli czuwać nad identyfikacja zwłok i wkładaniem ciał do trumien – nie czuwali, doszło do tragicznych, strasznych dla rodzin przypadków zamiany ciał.
Badania na trotyl – prawie trzy lata po katastrofie. Zero wiarygodności.
Nawet brzozy porządnie nie zmierzyli.
Czarne skrzynki… nawet nie próbowali ich dotknąć. Odsłuchują kolejne kopie, aż ich uszy bolą, za każdym razem słyszą co innego.
Poniewierają pamięć zmarłych pilotów, na podstawie tychże kopi zarzucając im głupotę i brawurę. Poniżają pamięć generała Błasika, którego raz wkładają do kokpitu, raz go z niego wyjmują, raz naciskał na załogę, drugi raz nie naciskał.
Może maja powołanie do badania katastrofy na papierze, ale w umysłach i w sercach go nie mają.
Badanie katastrofy smoleńskiej powinno być podjęte na nowo, przez całkowicie nowa komisję rządową i nowy zespół prokuratorów.
I trzeba robić wszystko, żeby odbyło się międzynarodowe śledztwo.
Trzeba wrócić do Galilei i wyjaśnienie Smoleńska zacząć od początku…

Janusz Wojciechowski