Kardynał Reinhard Marx, który jest także przewodniczącym episkopatu Niemiec, przebywał niedawno na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie, które jak wiadomo, kontrolowane jest przez islamistów. Kardynał uznał więc, że dobrym pomysłem będzie… schować krzyż – podaje pch24.pl.

Sytuacja miała miejsce w październiku podczas pielgrzymki ekumenicznej, w której uczestniczył kardynał. Wraz z nim pielgrzymował ewangelicki „biskup” i przewodniczący ewangelickiego „kościoła” Niemiec, Heinrich Bedford0Strohm. Obaj pojawili się na Wzgórzu Świątynnym bez pektorałów.

Choć w Polsce nie było na ten temat głośno, w Niemczech wywołało to dość duży skandal, hierarchowie natomiast stwierdzili, że nie mają za co przepraszać. Zrobili to – wyjaśniał Bedford-Strohm – ze względu na prośby Żydów przed ścianą płaczu, także ze względu na napiętą w Ziemi Świętej sytuację polityczno-religijną.

Teraz sprawę skomentował kard. Marx. Jak powiedział w niedzielę na antenie bawarskiej telewizji, rzecz okazała się dla niego bardzo pouczająca. „Te skrajnie wrażliwe miejsca nie zawsze traktujemy wystarczająco wrażliwie” – podkreślił kardynał i dodał, że wobec napiętej sytuacji w Jerozolimie „chodziło o to, by nie prowokować”. Purpurat powiedział tylko, że wobec ostrej reakcji na jego i Bedforda-Strohma czyn być może byłoby lepiej w ogóle nie iść na Wzgórze Świątynne i przed Ścianę Płaczu. Uznał, że rzecz w każdym razie nie została odpowiednio przygotowana.

Niemiecki kardynał nie widzi nic dziwnego w chowaniu krzyża podczas przebywania w Jerozolimie. Nawet pomimo tego, że tak wielu chrześcijan ginie na Bliskim Wschodzie za swoją wiarę w Jezusa Chrystusa. Bronił się tym, że sam nie chciałby flagi Mahometa w kościele katolickim, a Żydzi oraz muzułmanie krzyż kojarzą raczej jako symbol „dominacji krzyżowców”…

dam/pch24.pl,Fronda.pl