Marta Brzezińska-Waleszczyk: Ks. Wojciech Lemański, powołując się na kanon 1353 prawa kanonicznego, nie opuścił dziś parafii w Jasienicy i nie przekazał jej nowemu administratorowi. Czy ten przepis rzeczywiście ma zastosowanie w jego sytuacji?

Ks. prof. dr hab. Jan Maciej Dyduch, Instytut Prawa Kanonicznego na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie: Przypomnę dokładne brzmienie tego kanonu. „Apelacja lub rekurs od wyroków sądowych lub dekretów wymierzających lub deklarujących jakąkolwiek karę mają skutek zawieszający”.

Co to oznacza?

Ks. Lemański, powołując się na ten kanon, nie ma racji. W kanonie tym bowiem chodzi o karę. W przypadku ks. Lemańskiego mamy zaś do czynienia z procedurą administracyjną, która rządzi się innymi prawami. Kanon 1353 w tym przypadku nie ma zastosowania.

Czy istnieje zatem jakikolwiek inny przepis, który umożliwiałby proboszczowi odwołanemu przez biskupa z parafii niepodporządkowanie się tej decyzji i pozostanie w parafii?

Jeżeli chodzi o procedurę odwoływania proboszcza, to po przeprowadzeniu takiej procedury usuwającej, proboszcz może odwołać się od dekretu biskupa do Stolicy Apostolskiej. Wówczas, jak wskazuje kanon 1747, usunięty proboszcz powinien się powstrzymać od wykonywania zadań proboszcza, jak najszybciej pozostawić wolny dom parafialny i wszystko, co należy do parafii, przekazać temu, komu biskup parafię powierzył, czyli po prostu administratorowi. Jeżeli proboszcz został dekretem biskupa usunięty, może się odwołać od tej decyzji do Stolicy Apostolskiej, ale w tym czasie ma się powstrzymać od wykonywania zadań proboszcza, opuścić dom parafialny, a w domyśle – udać się do miejsca, wskazanego przez biskupa. Wszystkie sprawy parafialne przejmuje w tym czasie administrator mianowany przez biskupa.

Zatem ks. Lemański, zostając w Jasienicy, po raz kolejny sprzeciwił się woli biskupa?

Ściśle rzecz biorąc, prawodawca nie mówi o „parafii”, ale o „domu parafialnym”. W domyśle jednak chodzi o opuszczenie parafii.

A ks. Lemański tego nie zrobił. Jakie konsekwencje może mieć jego postępowanie?

W tym momencie jest on kapłanem zbuntowanym.

Co to oznacza? Czy sprawowane przez niego sakramenty będą nieważne? Pojawiają się już bowiem spekulacje, że tak właśnie się stanie. Jak to wygląda w świetle prawa kanonicznego?

Oczywiście, te sakramenty są ważne. Chcę tylko zaznaczyć, że ja nie znam dokładnie sprawy ks. Lemańskiego, wypowiadam się jedynie na tematy przepisów prawnych. A te mówią, że jeżeli ksiądz zbuntuje się przeciw biskupowi, to wówczas biskup wkracza na drogę kanonicznego prawa karnego. Kapłana, który zbuntował się przeciw biskupowi, mogą spotkać kary.

Jakie?

Sięgnijmy do kanonicznego prawa karnego. Zgodnie z przepisami tego prawa, biskup musi upomnieć zbuntowanego kapłana. Jest to tzw. upomnienie kanoniczne, które ma formę pisemną lub ustną wobec świadków. Jeżeli ksiądz nie dostosuje się do tego upomnienia i nadal trwa w uporze, to biskup może obłożyć go karami kościelnymi. Zazwyczaj zaczyna się od suspensy.

Co to oznacza?

Po zasuspendowaniu kapłan nie może spełniać obowiązków kapłańskich. Nie może odprawiać Mszy świętej, spowiadać, chrzcić...

Gdyby dalej wykonywał wymienione czynności, to byłyby one nieważne? Do momentu wydania suspensy ksiądz, nawet zbuntowany, może sprawować sakramenty w sposób ważny?

Dopóki nie jest suspendowany, to może spełniać funkcje sakramentalne. Chciałbym tylko dodać, że jeśli chodzi o spełnianie funkcji sakramentalnych (spowiadanie, odprawianie Mszy świętej) od kapłana, tak jak od każdego, wymaga się pewnych warunków.

Jakie to warunki?

Między innymi stan łaski uświęcającej i odpowiednia intencja.

Ksiądz, który buntuje się swojemu biskupowi, spełnia te warunki?

To wie tylko Pan Bóg. My możemy powiedzieć, że jeżeli kapłan się buntuje, to nie jest w porządku wobec Kościoła i przepisów kościelnych.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk 

*rozmowę przeprowadziłam zanim ks. Lemański wydał swoje oświadczenie o ustąpieniu z parafii w Jasienicy