Kaja Godek została wyrzucona z pracy w Warszawskich Zakładach Mechanicznych PZL-WZM. Polityk "Konfederacji" zasiadała tam w radzie nadzorczej. Decyzję o jej usunięciu podjęli akcjonariusze.

Kaja Godek do rady nadzorczem spółki weszła w 2015 roku. Jest z wykształcenia anglistką, co w roku 2018 stało się przedmiotem szerokich komentarzy.

W mediach twierdzono, jakoby Kaja Godek została "wynagrodzona" przez PiS. Trudno powiedzieć, za co dokładnie, bo działała w obronie życia, a PiS nie podjął ostatecznie żadnych działań na rzecz penalizacji aborcji. Można byłoby twierdzić ewentualnie, że Kaja Godek przysłużyła się PiS proponując ustawę stojącą w kontrze do tej, jaką zgłosił Mariusz Dzierżawski; jego ustawa przewidywała kary dla kobiet popełniających aborcję, co stało się przyczyną powszechnej krytyki w mediach liberalnych.

Projekt Kai Godek był pozbawiony tego polaryzującego elementu i stąd - można rzec - poprawiał Prawu i Sprawiedliwości wizerunek.

Tak czy inaczej, Godek w radzie nadzorczje już nie zasiada. W ostatnim czasie Godek ostro krytykowała PiS. W wyborach do Parlamentu Europejskiego wystartowała z list Konfederacji. Usunięcie z Rady Nadzorczej przyjęła wszakże spokojnie, życząc spółce dalszych sukcesów. Jak ujawniła w 2018 roku, otrzymywała 3416zł miesięcznie.

bsw/wp.pl