Portal Fronda.pl: Wie Pani, że prof. Bogdan Chazan, odmawiając swojej pacjentce wykonania aborcji i nie wskazując jej innego lekarza, naruszył prawa pacjenta? Taką opinię po przeprowadzeniu kontroli w Szpitalu św. Rodziny przedstawiła rzeczniczka praw pacjenta, Krystyna Kozłowska.

Kaja Godek: Dochodzi do absurdalnej sytuacji. Tak naprawdę na prof. Bogdana Chazana już został wydany wyrok, teraz szuka się tylko paragrafu, z którego można ścigać lekarza. Rzecznik praw pacjenta przyznaje niby, że bada kolejne aspekty sprawy (odmówienie przez prof. Chazana wykonania aborcji i wskazania innego lekarza), ale mam wrażenie, że jedynie wynajduje haki na dyrektora Szpitala św. Rodziny.

Prof. Chazan niby naruszył prawa pacjenta, ale nikt nawet się nie zająknie o prawach tego małego pacjenta, jeszcze nienarodzonego…

W 2011 roku w branżowym piśmie „Ginekologia Polska” ukazał się artykuł, którego współautorem był prof. Mirosław Wielgoś, ordynator kliniki, w której zabija się chore dzieci. Artykuł zawiera zdanie :„Współczesna medycyna traktuje płód ludzki jako odrębnego pacjenta". Tak więc widzimy, że nawet lekarze aborterzy przyznają, że  prowadząc ciążę sprawuje się opiekę nad dwoma pacjentami – matką i dzieckiem. Szkoda, że na tę oczywistość zamyka oczy Rzecznik Praw Pacjenta. To smutne, że prof. Chazan, lekarz, który dba o oboje swoich pacjentów jest za to szykanowany.

Rzeczniczka praw pacjenta badała kilka aspektów sprawy prof. Chazana. Jej opinia na razie dotyczy dwóch. Jak czytamy w „Wyborczej”, dyrektor Szpitala im. św. Rodziny naruszył prawa pacjenta, bo kobieta nie dostała żadnego dokumentu stwierdzającego, że uszkodzenie płodu jest ciężkie i nieodwracalne i jest wskazaniem do wykonania aborcji, w związku z czym może dochodzić zadośćuczynienia od szpitala.

Na jakiej podstawie miałby wydać taką opinię? Tu się pojawia odwieczny problem z nieprecyzyjnością zapisów ustawy aborcyjnej. Określenie, czy dana wada kwalifikuje dziecko do legalnego zabicia, jest pozostawione lekarzowi do subiektywnej oceny. Domniemywam, że większość ginekologów pewnie uznałaby, że w przypadku wady mózgu, aborcja jest w Polsce dopuszczalna. Z drugiej strony nie ma jednoznacznych wytycznych w tej sprawie, więc na czym się opierać wydając taki dokument? Skoro nawet ustawodawca ani minister zdrowia nie chce doprecyzować, o jakie wady chodzi, to niech nie przerzuca tego obowiązku na lekarzy, którzy dzieci nie chcą zabijać.

Poza tym jeśli już żądać zaświadczenia, że wada jest ciężka i całkowicie nieodwracalna, to nie od prof. Chazana, ale od lekarzy, którzy badali dziecko ultrasonografem w poradni wad płodu! W końcu to oni prowadzili pacjentkę i wydali wynik, który miał być podstawą do zabicia tego chłopczyka.

Pojawia się taka opinia, że dyrektorzy szpitali, gdzie odmawia się wykonania aborcji, powinni kierować pacjentki do innych placówek. Z klauzulą sumienia i sposobem, w jaki jest ona skonstruowana w Polsce, mamy pewien problem. Klauzula de facto nie pozwala na zachowanie w zgodzie z sumieniem. Nawet jeżeli odpowiedzialność za wskazanie osoby, która może wykonać aborcję, przełożymy z pojedynczego lekarza na jakąś instytucję, np. na organ założycielski danej kliniki (w tym przypadku to miasto stołeczne Warszawa), to i tak trzeba pamiętać, że ta decyzja nie zapada samoistnie. Ją zawsze podejmuje jakiś urzędnik. I ta osoba będzie obarczona moralną odpowiedzialnością za to, że wskazała zabójcę dziecka. Klauzula sumienia powinna być więc skonstruowana w taki sposób, że jeśli odmawia się aborcji to się jej odmawia definitywnie, koniec kropka. Bez żadnego obowiązku wskazywania innego lekarza czy szpitala. Jeśli ktoś chce zabić dziecko, niech sam szuka osoby, która się tego podejmie.

Może dożyliśmy tak absurdalnych czasów, że należałoby powołać rzecznika praw pacjenta nienarodzonego?

Taka instytucja już funkcjonuje. Dziećmi poczętymi i ich prawami, zgodnie z ustawą, powinien zajmować się rzecznik praw dziecka. Fakt, że Marek Michalak tego nie robi, bo boi się koalicji rządzącej to już osobna sprawa. Zamiast powoływać kolejnego rzecznika należałoby po prostu pozbawić stanowiska Michalaka i powołać kogoś, kto będzie się w pracy kierował interesem dzieci, a nie lękiem o posadę.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk